Czerwony Krzyż ułatwiał deportacje Ukraińców do Rosji? Ukraina apeluje, MKCK odpowiada

Czerwony Krzyż ułatwiał deportacje Ukraińców do Rosji? Ukraina apeluje, MKCK odpowiada

Przedstawiciel Włoskiego Czerwonego Krzyża pomaga we Lwowie
Przedstawiciel Włoskiego Czerwonego Krzyża pomaga we Lwowie Źródło:Newspix.pl
W ostatnich dniach doszło do kilku napięć na linii Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża – Ukraina. Przedstawiciele organizacji mieli m.in. ułatwiać deportacje Ukraińców, a także planować utworzenie ośrodka dla Uchodźców na terenie Rosji. Najwyższa Rada Ukrainy stanowczo potępiła te działania.

Międzynarodowy Czerwony Krzyż jest organizacją, która pomaga ofiarom konfliktów zbrojnych na całym świecie od ponad 100 lat. W ostatnich dniach jest ona jednak krytykowana. Gorzkie słowa padają głównie z ust Ukraińców, którzy oskarżają członków organizacji o współpracę z Rosją.

„Przywództwo Czerwonego Krzyża de facto pracuje dla Rosjan”

Ukraiński portal TSN.ua wysunął pod adresem Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża trzy poważne oskarżenia. Zdaniem dziennikarzy organizacja miała ułatwiać deportowanie Ukraińców na teren Rosji. Miało do tego dochodzić od 18 lutego, czyli jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem wojny. Na tym jednak nie koniec, ponieważ zdaniem ukraińskich władz MKCK tworzył korytarze humanitarne, które prowadziły do Rosji.

Drugie oskarżenie dotyczy działań zmierzających do utworzenia na terenie Rosji ośrodka dla Ukraińców, którzy uciekają przed wojną. Ma on powstać w Rostowie nad Donem. Na temat otworzenia tego punktu z Siergiejem Ławrowem w Moskwie osobiście rozmawiał szef MKCK Peter Maurer. Takiemu działaniu stanowczo sprzeciwiła się Ukraina.

Obie te kwestie potępił Mychajło Radutski, przewodniczący komisji zdrowia publicznego w ukraińskim parlamencie. Wystosował on apel do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, w którym wzywa organizację, by nie legitymizowała „korytarzy humanitarnych” do Rosji, nie popierała uprowadzania obywateli Ukrainy i przymusowej deportacji do państwa-agresora. W apelu skrytykował również pomysł utworzenia ośrodka w Rostowie.

facebook

W kwestii Rostowa stanowczo wypowiedział się również Wadym Denysenko, doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych. – Najnowsza opowieść o spotkaniu Maurera z Ławrowem w Moskwie i oświadczeniu, że zamierzają otworzyć swoje centrum w obwodzie rostowskim, tylko upewnia mnie w przekonaniu, że MKCK przestał pełnić swoje funkcje. Dlatego musimy niestety zrozumieć, że przywództwo MKCK de facto usunęło się i praktycznie pracuje dla Rosjan – powiedział w rozmowie z TSN.ua Denysenko.

Trzeci zarzut dotyczy braku działań Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w regionach najbardziej dotkniętych wojną. Zdaniem ukraińskich wojskowych i ochotników, z którymi rozmiatali dziennikarze TSN.ua na próżno szukać przedstawicieli MKCK w Czernihowie, Sumach, Mariupolu, czy Charkowie. „W wielu wsiach pod Kijowem Czerwonego Krzyża w ogóle nie widziano. TSN.ua osobiście rozmawiał z kilkoma rodzinami, które wielokrotnie zwracały się do tego międzynarodowego ruchu o pomoc w wydostaniu się z rosyjskiego piekła. Nikt im nawet nie odpowiedział” – informuje redakcja TSN.ua.

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża odpowiada na dwa zarzuty

Jeszcze w sobotę, MKCK odpowiedział na zarzut dotyczący pomocy w siłowym przesiedlaniu Ukraińców. „Nigdy nie pomagamy w organizowaniu ani przeprowadzaniu przymusowych ewakuacji czy deportacji. Ani na Ukrainie, ani w każdym innymi miejscu na świecie, w którym działamy”.

Organizacja odniosła się również do kwestii braku działań w kwestii tworzenia bezpiecznych korytarzy humanitarnych, które nie prowadziłyby do Rosji. „W tym miesiącu uczestniczyliśmy w dwóch bezpiecznych wyjazdach z Sum do Łubni na Ukrainie. Nasza rola polegała na zapewnieniu bezpieczeństwa osobom, które chciały opuścić miasto” – przekazał MKCK.

twitterCzytaj też:
Wojna na Ukrainie i groźba katastrofy humanitarnej. Czerwony Krzyż pomoże?