Michał Banasiak: Do manewrów wokół Tajwanu Chińczycy zaangażowali bezprecedensową ilość sprzętu i ludzi. Wydawali się wyjątkowo zdeterminowani, by zademonstrować swoją siłę. Czy to sprawiło, że Tajwańczycy ruszyli do sklepów po najpilniejsze rzeczy? Zaczęli przygotowywać się do opuszczenia kraju?
Marcin Jerzewski: Absolutnie nie. Żadnych zakupów, żadnej paniki. Życie toczyło się całkowicie normalnie. Podejście Tajwańczyków dobrze obrazuje „turystyka manewrowa”. Mieszkańcy byli ciekawi, jak te chińskie ćwiczenia wyglądają i przyjeżdżali na wybrzeże zobaczyć je z bliska. A była ku temu dobra okazja, bo jeden z obszarów, na których ćwiczyli Chińczycy znajduję się zaledwie 15 kilometrów od południowo-zachodniego wybrzeża Tajwanu. Z powodu restrykcyjnej polityki covidowej wyjazdy z kraju wciąż są mocno ograniczone, bo wiele osób nie chce po powrocie trafić na dwutygodniową kwarantannę, więc szukają czegoś nowego na wyspie. I manewry spełniały funkcję widowiska.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.