Chersoń pod ciągłym ostrzałem. „Nic stabilnie nie może funkcjonować”

Chersoń pod ciągłym ostrzałem. „Nic stabilnie nie może funkcjonować”

Widok płonących pojazdów po rosyjskim ostrzale ukraińskiego miasta Chersoń
Widok płonących pojazdów po rosyjskim ostrzale ukraińskiego miasta Chersoń Źródło: Newspix.pl / ABACA
– Jeśli chodzi o poziom zagrożenia, Chersoń jest dzisiaj drugim po Bachmucie najniebezpieczniejszym miastem na Ukrainie – mówi Dmytro Galko. Mężczyzna z żoną mieszkają na Wyspie. Mieszkali. Wyspa – dzielnica miasta nad Dnieprem jest najniebezpieczniejszą dzielnicą Chersonia. Kilka dni temu musieli wyjechać.

Okupacja – to zagrożenie i upokorzenie

– Kiedy mieszkaliśmy tu z żoną, większość dnia spędzaliśmy w pozycji „twarzą do podłogi”. Przemierzaliśmy ulice bardzo szybko, krótkimi skokami, wtapiając się w mury. Taksówka nigdy nie przyjedzie pod nasz adres. A znajomi, którzy pewnego razu mieli wywieźć moją żonę, po prostu uciekli, kiedy się zaczął ostrzał – relacjonuje Dmytro.

– W naszym przypadku ostrzał to nie „odgłosy w tle”. Eksplozje o sto, a nawet pięćdziesiąt metrów. I to nie raz czy dwa. Bezustannie. Doznania nie do opisania, uderzenie adrenaliny poza wyobraźnią. Często mi się śni, że biegniemy pod spadającym kamieniem, deszczem kamieni, które zbliżają się najpierw w zwolnionym tempie, a potem coraz szybciej. Czujesz, że zaraz będzie po tobie – dodaje.

Ale to ciągłe niebezpieczeństwo ma swoje zalety. –Zaczęliśmy okazywać sobie więcej czułości. Uczucia się zaostrzyły. Zdradzę taką intymną rzecz: nigdy wcześniej nie kochaliśmy się z żoną tak namiętnie. Proszę nie myśleć, że to zabawne i fajne. Nie, to straszne, to skutek zbrodni popełnionej przez rosyjskich najeźdźców. Nie chcielibyśmy jednak pokazać im, że się boimy, dać powód do schadenfreude. Niech wiedzą, że nawet w tak strasznych warunkach żyjemy pełnią życia.

Źródło: Wprost