Do tragicznego zdarzenia doszło w winnicy Ca'di Rajo w prowincji Treviso we Włoszech. Jeden z pracowników wskoczył do kadzi z prosecco. Wstępne ustalenia śledczych wskazują na to, że chciał naprawić usterkę. Po znalezieniu się w zbiorniku Alberto Pin zemdlał.
Winiarz zginął w zbiorniku z prosecco
Na pomoc koledze ruszył drugi winiarz, Marco Bettolini. Mężczyzna zdołał wyciągnąć go z kadzi, ale sam nie miał tyle szczęścia. Przez toksyczne gazy również stracił przytomność i opadł na dno ogromnego naczynia. W budynku nie było nikogo poza nimi, więc nie miał szansy na ratunek.
Osoba, która pojawiła się na miejscu zdarzenia jako pierwsza przekazała, że zastała martwego Bettoliniego, leżącego twarzą w dół na samym dnie kadzi. Alberto Pin przeżył wypadek i z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala. Śledczy ustalili, że żaden z mężczyzn nie powinien przebywać w pobliżu fermentującego alkoholu.
Winiarze nie mieli sprzętu
Prokuratura przekazała, że usterka, którą zauważył Pin, miała wkrótce zostać naprawiona przez zewnętrzną firmę, wyposażoną w specjalistyczny sprzęt. Marco i Alberto nie mieli przy sobie ani butli gazowych, ani specjalnych masek, które zapobiegają zatruciu oparami. „Z informacji zebranych dotychczas przez policję wynika, że nikt nie powinien był wchodzić do tej kadzi” – poinformował prokurator Marco Martani.
Kondolencje rodzinie ofiary złożył właściciel winnicy Simone Cecchetto. „Jesteśmy pełni bólu, dla nas to są dwaj bracia, dwaj synowie” – przekazał. Mężczyzna życzył przebywającemu w szpitalu Pinowi szybkiego powrotu do zdrowia. Tragedię skomentował też ich przyjaciel i współpracownik Andrea Zanella. „Prosimy o szacunek dla naszego ogromnego bólu. Mamy tylko nadzieję, że Alberto wkrótce do nas wróci. Marco jest dla nas bohaterem” – oświadczył winiarz.
Czytaj też:
Silne trzęsienie ziemi we Włoszech. Wstrząsy odczuwane m.in. we FlorencjiCzytaj też:
Brutalny atak dwóch psów w Wielkiej Brytanii. Pogryziony mężczyzna zmarł