Przepaść cywilizacyjna

Przepaść cywilizacyjna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ostatnie krwawe wydarzenia w Kenii i Pakistanie przypominają, że termin "trzeci świat" ani na jotę nie stracił na aktualności.
W "Potopie" Zagłoba królowi szwedzkiemu obiecał Niderlandy. Dokładnie taką samą wartość mają apele Unii Europejskiej do przywódców kenijskich, aby stworzyli wspólną koalicję (USA wzywają "jedynie" do rozmów na temat pokoju). Tego typu porad można udzielać Belgom, którzy przez kilka miesięcy nie umieli stworzyć rządu, ale nie Kenii. Tamtejszy konflikt rozgrywa się między dwoma skłóconymi plemionami. Na pewno nie można ich traktować jako dwóch opozycyjnych partii, które rozmawiają o wielkiej koalicji – świadczy o tym chociażby liczba trupów na ulicach. Dokładnie to samo dzieje się w Pakistanie. Tam wprawdzie działają ugrupowania polityczne, ale bliżej im do plemiennego systemu Kenii niż struktury partyjnej Belgii. Dlatego zwykłe apele, czy nawet wysyłanie obserwatorów z ramienia OBWE jest warte tyle, co gazety sprzed miesiąca.

Francis Fukuyama w „Końcu historii" postawił tezę, że wszystkie kraje na świecie wcześniej, czy później zrozumieją, że nie ma odwrotu od liberalnej demokracji i taki model zaprowadzą u siebie. Pewnie ma rację. Ale ten historyczny moment szybko nie nadejdzie. Świat cały czas dzieli się na państwa rozwinięte, rozwijające się (czyli takie, które aspirują do bycia rozwiniętymi) oraz trzeci świat. Jeśli te pierwsze nie spróbują zrozumieć tych trzecich, wczuć się w ich lokalne uwarunkowania, nigdy nie uda im się pomóc. Po kolejnych zamieszkach znów będziemy wysłuchiwać absurdalnych apeli o rozmowy koalicyjne. A teza Fukuyamy będzie tylko efektowną, ale pozbawioną treści, zabawą intelektualną.