Chiny karzą Czechów za protybetańskie sympatie

Chiny karzą Czechów za protybetańskie sympatie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chińskie władze odwołały przewidzianą na przyszły tydzień wizytę czeskiej delegacji w Pekinie po tym, jak flaga Tybetu została umieszczona na budynku resortu w Pradze - poinformował szef ministerstwa szkolnictwa, ds. młodzieży i sportu Ondrzej Liszka.

Delegacja, w skład której mieli wchodzić wiceminister edukacji i rektorzy trzech wyższych uczelni, miała podpisać w Pekinie umowę o rozszerzeniu współpracy między dwoma krajami, zwłaszcza jeśli chodzi o wymianę studentów.

W komunikacie chińskiego ministerstwa edukacji - opublikowanego przez ambasadę ChRL w Pradze - napisano: "Umieszczenie tak zwanej fagi tybetańskiej oznacza bezpośrednie poparcie niezależności Tybetu. Nie możemy tego zaakceptować i dlatego anulowaliśmy tę wizytę".

"Reakcja Chin pokazuje, że nasza krytyka (przestrzegania) praw człowieka w tym kraju nie przeszła niepostrzeżenie" - skomentował tę decyzję minister Liszka.

Pod koniec marca prezydent Czech Vaclav Klaus poinformował, że nie pojedzie na odbywające się w tym roku w Pekinie igrzyska olimpijskie. Klaus był trzecim czeskim politykiem, który zrezygnował z wyjazdu do Chin na olimpiadę; wcześniej uczynili to należący do tej samej co Klaus Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) burmistrz Pragi Pavel Bem, a także Ondrzej Liszka.

10 marca w Lhasie, stolicy Tybetu, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie demonstracje, obejmujące także zamieszkane przez Tybetańczyków regiony poza granicami Tybetu.

Władze tybetańskie na wygnaniu podają, że podczas dławionych przez Chiny protestów w Tybecie zginęło około 140 osób, 1000 odniosło obrażenia, a około 400 zostało zatrzymanych.

pap, em