Wirtualne partnerstwo

Wirtualne partnerstwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szumnie anonsowana wizyta francuskiego prezydenta w Warszawie na pewno spełniła swój efekt propagandowy. Pokazała, że przynajmniej na płaszczyźnie retoryki i deklaracji Warszawa może czuć się prawdziwym partnerem Paryża na forum Unii Europejskiej. Diabeł jednak jak zwykle tkwi w szczegółach.
Przyjęta w czasie wizyty francuskiego przywódcy deklaracja o partnerstwie de facto przypomina raczej protokół rozbieżności niż wyraz rzeczywistej współpracy. Poza tym, mimo zapewnień Sarkozy’ego o polsko-francuskiej wspólnocie interesów brutalna prawda realpolitik nie pozostawia złudzeń. Różnica potencjałów między Paryżem a Warszawą wciąż jest bardzo duża, a Francji wciąż mimo wszystko jest bliżej do Berlina niż do Warszawy.
Oczekiwania, że Polska stanie ramie w ramię z Francją i dołączy w przyszłości do grona najważniejszych aktorów na unijnej scenie wciąż pozostają w sferze marzeń. Francja wciąż ma własne interesy, często odmienne od naszych. Najlepszym na to dowodem może być chociażby fakt, że Sarkozy ani słowem nie wspomniał o inicjatywie Partnerstwa Wschodniego, która uchodzi za jeden z kluczowych pomysłów polskiej dyplomacji. Dla Francji wciąż swego rodzaju oczkiem w głowie pozostaje inicjatywa Partnerstwa Śródziemnomorskiego. W tej sytuacji trudno liczyć na to, że projekty te kiedyś staną się kompatybilne i będą nadawać ton unijnej polityce zagranicznej. Wszystko wskazuje więc na to, że polsko-francuskie partnerstwo pozostanie jedynie częścią politycznej fikcji.