Szczyt UE: Kaczyński opuścił salę obrad

Szczyt UE: Kaczyński opuścił salę obrad

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Na szczycie UE w Brukseli rozpoczęła się sesja robocza o kryzysie finansowym. Prezydent Lech Kaczyński opuścił główną salę obrad; na sali jest premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski.

W pierwszej sesji szczytu, z udziałem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa Gerta Poetteringa ze strony Polski uczestniczyli zarówno prezydent, jak i premier. Debata o Traktacie z Lizbony trwała nie dłużej niż kilkanaście minut i tylko w tym czasie prezydent był obecny na sali.

Debata ograniczyła się do wystąpienia premiera Irlandii Briana Cowena o  powodach odrzucenia przez Irlandczyków Traktatu z Lizbony w czerwcowym referendum.

Prezydent Kaczyński przeszedł do sali obok, gdzie są także ministrowie z różnych krajów.

Już w minionym tygodniu szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki tłumaczył, jaki jest jego pomysł na zabieranie głosu w imieniu Polski na szczycie. Jego zdaniem w sprawach dotyczących kryzysu finansowego głos będzie zabierał przede wszystkim premier i/lub minister finansów; w sprawach dotyczących Traktatu Lizbońskiego - prezydent i/lub minister spraw zagranicznych; w kwestiach energetycznych i klimatycznych - premier i minister finansów, zaś w sprawach polityki zagranicznej - prezydent i/lub minister spraw zagranicznych.

Dla francuskiego przewodnictwa w UE aktualny kryzys na rynkach finansowych, który z USA dotarł do Europy, jest głównym tematem szczytu. Celem jest przyjęcie spójnej i skoordynowanej odpowiedzi na kryzys finansowy, z nadzieją na dalsze uspokojenie rynków.

Oczekuje się, że przywódcy 27 państw UE potwierdzą decyzje niedzielnego szczytu unijnych członków strefy euro, w nadziei, że silne unijne stanowisko jeszcze bardziej przywróci zaufanie banków, a zwłaszcza konsumentów. Polska w  pełni popiera przyjęcie takiego stanowiska.

Na szczycie w Paryżu przywódcy 15 krajów strefy euro porozumieli się w  sprawie udzielania do końca bieżącego roku gwarancji na kredyty międzybankowe, które są warunkiem sprawnie działającego systemu bankowego. Zostały one niemal wstrzymane, bowiem na rynku brakuje wzajemnego zaufania, a banki wolą lokować pieniądze np. w bezpiecznych obligacjach. To się przekłada na trudniejsze i  droższe kredyty dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych, co zagraża całej gospodarce.

Przywódcy strefy euro uzgodnili też, że w razie konieczności rządy będą zasilać kapitałowo instytucje finansowe, którym grozi upadłość.

pap, keb, ND