Włochy: kolejny dzień protestów studentów

Włochy: kolejny dzień protestów studentów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poniedziałek to kolejny dzień protestów i manifestacji włoskich studentów przeciwko reformie szkolnictwa.

W niektórych miastach kontynuowane są okupacje budynków szkolnych i  uniwersyteckich, organizowane są też oryginalne protestacyjne happeningi.

Na dwa dni przed definitywnym uchwaleniem przez Senat dekretu, wprowadzającego w życie reformę całej oświaty, wiece przybrały na sile. W Rzymie przed gmachem izby wyższej parlamentu zorganizowano pikietę. "Tej reformy nie  chcemy" - skandowali młodzi ludzie. Ulicami Wiecznego Miasta przeszła wielotysięczna demonstracja młodzieży.

Niektórzy manifestanci dotarli do ministerstwa oświaty na Zatybrzu.

Studenci ze stołecznego uniwersytetu Roma Tre, ubrani w białe fartuchy laboratoryjne myli szyby na skrzyżowaniu ruchliwej ulicy.

Studenci nauk ścisłych z Florencji zorganizowali 24-godzinny maraton wykładów i zajęć, z którego transmisję można oglądać w internecie. W Bari odbyły się zajęcia pod gołym niebem. W Palermo studenci zwołali swój wiec przed siedzibą telewizji publicznej RAI.

W Mediolanie trwa okupacja kilku budynków szkół średnich.

Z kontrinicjatywami wystąpili natomiast działacze młodzieżówki Forza Italia, partii premiera Silvio Berlusconiego, którzy przygotowali tysiące ulotek z  hasłem: "Nie chcę okupacji, chcę studiować".

W kilku ośrodkach akademickich zbierane są również podpisy pod petycją przeciwko protestom i "wszelkim blokadom zajęć dydaktycznych".

Na portalu Facebook coraz liczniej głos zabierają studenci z grup, apelujących do kontestującej młodzieży "Okupujcie swoje domy".

Trwające kolejny tydzień protesty skrytykowała minister oświaty Mariastella Gelmini, która oświadczyła, że bierze w nich udział tylko kilka tysięcy osób, podczas gdy -zauważyła - studentów we Włoszech jest 9 milionów.

Studenci protestują przeciwko cięciom w nakładach z budżetu na szkolnictwo oraz planom, przewidującym możliwość przekształcania uniwersytetów w fundacje po  to, aby mogły także korzystać z funduszy spoza budżetu.

ND, PAP