Juszczenko chce pieniędzy na wybory parlamentarne

Juszczenko chce pieniędzy na wybory parlamentarne

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko nie podpisze budżetu na przyszły rok, jeśli Rada Najwyższa (parlament) nie wydzieli w nim środków na wcześniejsze wybory parlamentarne - oświadczył szef kancelarii szefa państwa, Wiktor Bałoha.

Zdaniem polityków z do niedawna proprezydenckiego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS), Juszczenko sprzeciwia się także koalicji, powstanie której ogłoszono w ubiegłym tygodniu.

Jest to koalicja bloku premier Julii Tymoszenko, NU-LS i bloku nowego przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna.

Jak podkreślił Bałoha w rozesłanym mediom oświadczeniu, sojusz ten nie jest w stanie rozwiązać najbardziej palących problemów Ukrainy, w tym narastającego kryzysu finansowego.

"Dzisiejszy sojusz w Radzie Najwyższej (...) jest wyjątkowo sytuacyjny. Jest to swego rodzaju klub interesów deputowanych, daleki od interesów państwa" - oświadczył.

Bałoha przekazał jednocześnie, że Juszczenko oczekuje od parlamentu stałej, efektywnej większości; jeśli taka nie powstanie, prezydent nie wyklucza odnowienia swego dekretu o przedterminowych wyborach parlamentarnych. Dekret ten został ogłoszony w październiku, jednak do wyborów nie doszło, ponieważ parlament nie dał na nie pieniędzy.

Sprawa koalicji podzieliła do niedawna proprezydencki klub parlamentarny NU-LS, który obradował w poniedziałek nad umową koalicyjną. Część deputowanych tego ugrupowania opowiada się za Juszczenką i jest przeciwna koalicji z blokiem Tymoszenko i blokiem Łytwyna, druga zaś część coraz bardziej odwraca się od prezydenta.

Jednym ze zwolenników zawarcia umowy koalicyjnej jest były minister spraw zagranicznych, zastępca szefa klubu NU-LS, Borys Tarasiuk. Oświadczył on w poniedziałek, że podpisze umowę koalicyjną, nie zważając na stanowisko Juszczenki.

"Większość klubu NU-LS, którą reprezentuję, podjęła decyzję o podpisaniu umowy koalicyjnej" - powiedział.

Ukraińscy komentatorzy powtarzają, że Juszczenko sprzeciwia się koalicji w nadziei na spadek notowań bardziej popularnej od niego premier Tymoszenko. Prezydent ma nadzieję, że jej popularność będzie spadała wraz ze wzrostem niezadowolenia społecznego, spowodowanego kryzysem finansowym - twierdzą.

Za rok na Ukrainie powinno dojść do wyborów prezydenta. Juszczenko, który chce pozostać na tym stanowisku na drugą kadencję obawia się, że Tymoszenko może zostać jego następczynią. Obecny prezydent ma dziś w swym kraju wyjątkowo niskie, około pięcioprocentowe poparcie. Premier Tymoszenko popiera około 20 proc. Ukraińców.

ND, PAP