Złapał Kozak Rosjanina

Złapał Kozak Rosjanina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obserwując konflikt gazowy i słuchając wersji obydwu jego stron nie sposób nie zadać pytania: kto w tym konflikcie jest agresorem. Czy Ukraina, która jak twierdzą Rosjanie – blokuje dostawy gazu, aby podważyć ich wiarygodność jako dostawcy, czy Rosja, która chce ostatecznie pogrążyć sąsiada.
Z kilku względów bardziej prawdopodobna wydaje mi się możliwość numer dwa. Po pierwsze: jeszcze w grudniu sam wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew publicznie prognozował, że cena gazu dla Europy wyniesie w roku 2009 między 260 a 300 dolarami za 1000 metrów sześciennych.

Ukraina – leżąca bliżej źródeł wydobycia (co automatycznie oznacza niższą cenę)  i odliczająca sobie za olbrzymi transfer przez jej terytorium miała wówczas płacić 250 dolarów, czyli niewiele mniej. Porozumienia nie osiągnięto, jednak Ukraina zdołała w ostatniej chwili spłacić zadłużenie wobec Gazpromu i siłą rzeczy była gotowa do dalszych negocjacji. Kijów co prawda nie zgodził się od razu na zaproponowaną cenę, wskazując, że bez zmian pozostaje drugi składnik umowy gazowej, czyli cena płacona przez Rosję za tranzyt do Europy Zachodniej, ale ustalenie nowej na poziomie 450 dolarów nie wygląda na wolę Rosji dogadania się z partnerem.

Wygląda na to, że Federacja od początku chciała mieć pretekst do odcięcia Ukrainy od gazu i ostatecznego dobicia jej słabej gospodarki. Spłata długów dosłownie w ostatniej chwili, pod koniec grudnia 2008 roku, była komentowana przez zagranicę jako zaskoczenie dla Rosji, która straciła pretekst do odcięcia dostaw.

Teraz Ukraińcom podyktowano stawkę zaporową – większą niż leżącym znacznie dalej państwom środkowoeuropejskim. Ukraina miała do wyboru albo wojnę handlową albo kapitulację, czyli jeszcze większa nędzę i możliwość upadku państwa. Byłoby to bezkrwawe zwycięstwo Rosji nad kolejnym sąsiadem. Tym razem bezkrwawe – bo rozwiązanie militarne z wielu względów byłoby dla Kremla nieopłacalne i ryzykowne.

Tymczasem twarda postawa Kijowa może zachwiać z kolei gospodarką rosyjską. Coraz więcej państw rozważa budowę bądź reaktywację elektrowni atomowych i maksymalne uniezależnienie się od dostaw z Rosji. A los Ukrainy zależy teraz od postawy Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Te ostatnie podpisały niedawno dwustronne porozumienie o partnerstwie strategicznym z Ukrainą.