Tbilisi natychmiast zdementowało tę informację, twierdząc, że rosyjski sierżant w poniedziałek sam oddał się w ręce gruzińskiej policji i poprosił o azyl w Gruzji ze względu na "warunki nie do przyjęcia" panujące w rosyjskiej armii.
"Żołnierz powiedział, że służył w nieznośnych warunkach. Chce on zostać w Gruzji i wystąpił do prezydenta (Micheila Saakaszwilego) o przyznanie mu gruzińskiego obywatelstwa" - poinformował rzecznik gruzińskiego resortu obrony Zurab Gwenetadze.
We wtorek po południu sierżant Głuchow wystąpił w gruzińskiej telewizji, potwierdzając wersję incydentu przedstawianą przez Tbilisi. Żołnierz, który wydawał się zmęczony i zdezorientowany, powiedział, że w Achałgori służył od 1 grudnia. Skarżył się, że w wojsku nie starczało jedzenia i było ono "bardzo niesmaczne", a także panowały złe warunki higieniczne.
Drobyszewski odparł jednak, że oświadczenie Głuchowa to "informacyjna prowokacja" i zostało ono złożone "pod fizycznym i moralnym naciskiem". Według resortu, Głuchow wiosną powinien zakończyć służbę wojskową.
Region Achałgori leży w południowo-wschodniej części Osetii Południowej i przed konfliktem z sierpnia ubiegłego roku był kontrolowany przez Tbilisi. Rosja od tego czasu utrzymuje kilka tysięcy żołnierzy w Osetii Płd. i drugiej separatystycznej republice w składzie Gruzji, Abchazji.ab, pap
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!