Podwójna gra

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obserwując wrzawę wokół obsady składu rady fundacji, która zajmie się upamiętnieniem powojennych wysiedleń Niemców trudno oprzeć się wrażeniu, że rząd Angeli Merkel prowadzi w tej kwestii podwójna grę.
Z jednej strony bowiem Berlin uspokaja Warszawę zapewniając, że sprawa zostanie załatwiona w duchu pojednania i wzajemnego zrozumienia. Z drugiej jednakże strony niemiecki rząd nie potrafił do tej pory jednoznacznie i stanowczo zdystansować się od pomysłów powołania Eriki Steinbach, szefowej Związku Wypędzonych do rady fundacji upamiętniającej wysiedlonych.

Niejednoznaczna postawa niemieckiego rządu to efekt czystej kalkulacji. Członkowie Związku Wypędzonych i niemieckich ziomkostw to wciąż poważna grupa nacisku i atrakcyjny elektorat dla niemieckiej prawicy. Niemiecka CDU i CSU zdają sobie sprawę, że całkowite zlekceważenie ich postulatów może oznaczać utratę poważnego politycznego zaplecza zwłaszcza przed jesiennymi wyborami do Bundestagu, które dla Angeli Merkel oznaczają „być albo nie być" na scenie politycznej. Dlatego właśnie niemiecka kanclerz co jakiś czas wykonuje pojednawcze gesty wobec Polski równocześnie pokazując, że środowisko niemieckich wypędzonych wciąż może liczyć na przychylność rządzących. Najlepiej widać to podczas organizowanych co roku przez Związek Wypędzonych obchodów „Dnia Stron Ojczystych”, w których regularnie uczestniczą prominentni politycy niemieckiej centroprawicy. Kanclerz Angela Merkel w październiku 2007 r. była nawet specjalnym gościem uroczystości zorganizowanych z okazji 50-lecia Związku Wypędzonych.
W tej sytuacji bez względu na to jak ostatecznie zostanie obsadzony skład rady fundacji upamiętniającej powojenne losy wysiedlonych Niemców można przyjąć, że Erika Steinbach de facto i tak dopięła swego i ma powody aby świętować. Radość pani Steinbach to jednak realne zagrożenie dla polskiego interesu narodowego i powód do niepokoju.