Nagroda Darwina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Groźby piratów pod adresem Stanów Zjednoczonych, w kontekście potęgi morskiej tego kraju i olbrzymiego doświadczenia nabytego podczas wojny z terroryzmem, brzmią co najwyżej śmiesznie. Można je uznać za nieświadomą formę samobójstwa.
Somalijscy przestępcy, zamiast zastraszyć przeciwnika, raczej nieświadomie wbijają kolejne gwoździe do własnej trumny. Ich prymitywizmowi i braku rozeznania w świecie należy przypisać buńczuczne pohukiwania pod adresem uzbrojonych po zęby Amerykanów. Amerykańska doktryna bezwzględnej ochrony swoich obywateli jest powszechnie znana i – jeśli nie koliduje to z innymi interesami Stanów Zjednoczonych – stosowana w różnych zakątkach świata i różnych sytuacjach. Napad na statek obsadzony amerykańską załogą, był dla Stanów Zjednoczonych wręcz wymarzoną okazją do zaprezentowania potęgi militarnej. W jej sprawność powątpiewa coraz więcej światowych przywódców, szczególnie wobec łagodnej polityki Obamy i pobłażania wojowniczej Korei Północnej.

Odbicie "Maersk Alabama" przez siły specjalne wiązało się z niewielkim ryzykiem. Gdyby piraci pokajali się, być może nadal byliby ignorowani i zwalczałoby się ich tak jak dotychczas (czytaj nieskutecznie). Groźby pod adresem Stanów Zjednoczonych (a przy okazji Francuzów, którzy przeprowadzili w tym samym czasie podobną akcję) stawiają ich jednak w jednym szeregu z terrorystami. A Obama i NATO bardzo potrzebują sukcesów w walce z terrorem.