"W obliczu bezprecedensowego kryzysu humanitarnego i w odpowiedzi na wezwania m.in. ONZ, UE oraz rządu Indii Tygrysy - Wyzwoliciele Tamilskiego Ilamu (LTTE) ogłaszają jednostronne zawieszenie broni" - głosi oświadczenie separatystów.
Rząd Sri Lanki odpowiedział, że rebelianci muszą albo się poddać, albo zostaną zniszczeni.
"To jakiś żart. Oni z nami nie walczyli, tylko uciekali. Nie ma potrzeby wprowadzania zawieszenia broni. Muszą się poddać. To wszystko" - powiedział sekretarz obrony Gotabaya Rajapaksa.
W sobotę na Sri Lankę przybył przedstawiciel ONZ ds. pomocy humanitarnej John Holmes. Będzie nalegał, aby Tamilowie poddali się, a rząd zatrzymał swoją ofensywę.
Dziesiątki tysięcy cywilów pozostaje uwięzionych na niewielkim przybrzeżnym obszarze, na którym wojska rządowe otoczyły rebeliantów. Społeczność międzynarodowa jest zaniepokojona losem zarówno osób pozostających w strefie walk, jak i prawie 100 tys. ludzi, którzy z niej uciekli.
Zdaniem ONZ od stycznia w walkach na północnym wschodzie Sri Lanki zginęło 6,5 tys. osób.
Trwająca od prawie 20 lat wojna na Sri Lance kosztowała życie ponad 70 tysięcy osób. Tamilowie, stanowiący większość na północy i wschodzie wyspy, walczą o oderwanie tych terenów od reszty kraju, zamieszkanego głównie przez Syngalezów.pap, keb