Doroczna publikacja zawiera tzw. czarną listę państw wspierających międzynarodowy terroryzm i ogranicza się do czterech krajów, po tym jak wykreślono z niej w październiku 2008 roku Koreę Północną.
Oprócz Iranu na liście znalazły się Syria, Kuba i Sudan.
Zdaniem amerykańskiego resortu spraw zagranicznych wciąż największym zagrożeniem dla USA i Zachodu pozostaje Al-Kaida.
Jak podkreślono, rola Iranu w planowaniu i finansowaniu działalności związanej z terroryzmem na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie zagraża wysiłkom na rzecz pokoju.
Irańczykom zarzuca się działania w Libanie, Iraku, Afganistanie i w Autonomii Palestyńskiej. Raport opisuje irańskie siły Al-Kuds, elitarną jednostkę irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, jako kanał, za pomocą którego Iran wspiera akcje terrorystyczne i zagraniczne organizacje ekstremistyczne, takie jak libański Hezbollah, palestyński Hamas, radykalne grupy w Iraku i talibów w Afganistanie.
Według raportu również Syria przyczynia się do finansowania i wspierania ugrupowań palestyńskich przeciwnych procesowi pokojowemu na Bliskim Wschodzie.
"Rząd syryjski nie zaangażował się bezpośrednio w akty terroryzmu od 1986 roku, lecz prowadzone jest śledztwo dotyczące udziału Syrii w zamachu z lutego 2005 roku na byłego libańskiego premiera Rafika Haririego" - przypomina dokument.
Kuba pozostaje na liście ze względu na udzielanie azylu terrorystom, przede wszystkim wywodzącym się organizacji baskijskich separatystów ETA i kolumbijskiej partyzantki lewackiej: Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN) oraz Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC).
Raport dostrzega wysiłki Sudanu na rzecz współpracy w walce z terroryzmem, lecz zauważa jednocześnie, że wielu członków północnoafrykańskiego odłamu Al-Kaidy "wciąż mieszka w Sudanie", podobnie jak osoby należące do palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, czy Hamasu.
W raporcie zauważa się, że podczas gdy liczba ataków terrorystycznych globalnie spada, zwiększa się ich częstotliwość w Pakistanie.
Waszyngton obawia się upadku rządu w Islamabadzie; w ubiegłym tygodniu sekretarz stanu USA Hillary Clinton podkreśliła, że talibowie stanowią największe zagrożenie dla uzbrojonego w atom Pakistanu.
Rząd kubański odrzucił zarzuty USA i określił Waszyngton mianem "międzynarodowego przestępcy". "Nie uznajemy autorytetu moralnego Stanów Zjednoczonych" - skomentował kubański minister spraw zagranicznych Bruno Rodriguez.pap, keb