Gorbaczow pomylił Mazowieckiego z Rakowskim

Gorbaczow pomylił Mazowieckiego z Rakowskim

Dodano:   /  Zmieniono: 
W wywiadzie na wyłączność dla Le Figaro, ostatni prezydent ZSRR, Michaił Gorbaczow, przytacza, znaną już wcześniej, swoją rozmowę z jesieni 1989 roku zwiastującą koniec komunizmu. Problem w tym, że w tej wersji jego polskim rozmówcą jest Mieczysław Rakowski, a nie - jak mówił wcześniej Gorbaczow - Tadeusz Mazowiecki.
Gorbaczow w wywiadzie dla „Le Figaro" przedstawia swoją osobistą wizję wydarzeń, które doprowadziły do upadku muru berlińskiego i bloku komunistycznego. Podkreśla, że ówczesne wydarzenia: upadek muru berlińskiego, kwestia zjednoczenia Niemiec i sytuacja polityczna w ZSRR nie były dla niego zaskoczeniem. Wynikały one bowiem z długiego procesu, które on sam, będąc w kręgu władzy, obserwował i doskonale orientował się w zaistniałej sytuacji.

- Długo rozmawiałem z prezydentem Erichem Honeckerem i zadziwił mnie. Wydawało mi się, że on nie rozumie co się dzieje. Albo, że nie chciał on zaakceptować procesu, który już dawno się rozpoczął i który bez dwóch zdań dotykał kwestii jedności Niemiec - powiedział Gorbaczow nawiązując do jego wizyty w NRD w 1989

Moglibyśmy być świadkami III wojny światowej

Obserwując tłumy młodych ludzi manifestujących w Berlinie, do Gorbaczowa miał się zwrócić ówczesny premier Polski, Mieczysław Rakowski, z zapytaniem czy ten zna niemiecki. - Odpowiedziałem: znam na tyle by zrozumieć slogany manifestujących. Wtedy on mi powiedział, że to koniec. Przytaknąłem mu - mówi dalej Gorbaczow, który relacjonując wydarzenia w tej wersji, opisuje, że  jego polskim rozmówcą był Mieczysław Rakowski, a nie - jak mówił wcześniej Gorbaczow - Tadeusz Mazowiecki.

„Zapewniłem, że interwencji nie będzie"

Gorbaczow zaprzeczył jakoby to on sam planował taki właśnie splot wydarzeń. - Nie wysilałem się by zatrzymać ten bieg wydarzeń i kiedy przyjechali do mnie liderzy państwa paktu Warszawskiego zapewniłem ich, że nie będzie interwencji ZSRR – powiedział były prezydent. Dodał, że „w 1985 obiecałem im, że nie będziemy interweniować, i nigdy tego nie zrobiliśmy. Gdybyśmy interweniowali, nie byłoby mnie tutaj z Panem. Jestem tego pewien" - zapewnił.  - W tamtym okresie, Europa była w posiadaniu broni nuklearnej. Po dwóch stronach żelaznej kurtyny stacjonowało około 2 milionów żołnierzy. Proszę sobie wyobrazić, co by się stało gdybyśmy użyli siły - spekulował Gorbaczow.

Pierestrojka Gorbaczowa

Były rosyjski prezydent przypomniał również cele polityczne, jakie przyświecały ZSRR w tamtym okresie.  - To była wizja, która nas doprowadziła do zmian demokratycznych, do otwarcia kraju, do zreformowania naszej gospodarki, do przyznania wolności demokratycznych naszym obywatelom, a także wolności wypowiedzi i wyznania. W tamtym okresie nie wahałem się. Wiedziałem dokładnie jaką ścieżką mam podążyć. Wtedy myślałem jeszcze, że w ten sposób utrzymamy Unię Sowiecką – powiedział Gorbaczow.

Gorbaczow przytoczył też, że w zrealizowanym w 2005 roku sondażu z okazji 20. rocznicy pierestrojki, 55% badanych uznało, że zmiany były konieczne, zaś dwie trzecie Rosjan opowiedziało się za wolnymi wyborami, wolnym rynkiem i wolnością zgromadzeń.

Potrzebna modernizacja Rosji

Twórca pierestrojki ocenił również politykę obecnego premiera Władimira Putina. - Pierwszy mandat Putina był raczej pozytywny. Zakończył on niebezpieczny proces dezintegracji Rosji. Ustabilizował sytuację (…) Nie widzę jednak żadnego wysiłku modernizacji kraju i uważam to za główny problem. Warunki ku temu były sprzyjające, chociażby dzięki wzrostowi ceny ropy naftowej. Zastanawiam się na co zostały wydane miliony petrodolarów. Myślę, że posłużyły one naszym przyjaciołom na zakup Champs-Elysees i reszty Francji…Żartuję sobie, ale myślę, że większość tych pieniędzy została roztrwoniona i nie przeznaczono jej na modernizację kraju. Trzeba było działać dużo wcześniej by poprawić sytuację gospodarczą, zmodernizować i zdemokratyzować Rosję. Z jednej strony ugaszony został pożar, z drugiej jednak, popełniono przy tym błędy – powiedział.

Żywię ciepłe uczucia do Obamy

Gorbaczow, pytany o prezydenturę Baracka Obamy, powiedział, że w jego opinii „jest to osoba poważna, która rozumie sytuację zaistniałego kryzysu gospodarczego". - Obama jest dobrym rozmówcą dla naszych przywódców, bo oni pragną tych samych zmian. Żywię ciepłe uczucia do prezydenta amerykańskiego. I tak, myślę, że Rosja powinna wykorzystać tą szanse… Choć nigdy nic nie wiadomo… - zapewnił Gorbaczow.

"Pogratulowałem Obamie Nobla"

Gorbaczow, laureat pokojowej nagrody Nobla z 1990, poruszył również kwestię kontrowersji, jakie narosły po tym, jak laureatem tej samej nagrody został amerykański prezydent. Powiedział, że już zdążył pogratulować Obamie tego zaszczytu.  - Napisałem mu, że to dobry wybór, gdyż jego wizja jest mi bliska. Będzie potrzebował dużo determinacji, odpowiedniego autorytetu międzynarodowego i talentu komunikacyjnego, żeby zrealizować swoje dzieło. Mam nadzieję, że mu się uda – zapewnił Gorbaczow.

Amerykanie powinni wycofać wojska z Afganistanu

Gorbaczow, który podczas swoich rządów wycofał wojska rosyjskie z Afganistanu, zaleca to samo prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Dodał, że Amerykanie sami są sobie winni zaistniałej sytuacji w Afganistanie, jako że to oni współpracowali z Pakistańczykami i pomagali w tworzeniu oddziałów talibów. Teraz muszą ponieść konsekwencje swoich działań.

Nie więcej niż o 2%

Jako działacz pozarządowej organizacji Zielony Krzyż, Gorbaczow uważa, że zbliżająca się w grudniu konferencja ONZ-u ds. zmian klimatu będzie odpowiednim forum do dyskusji na temat naglących problemów środowiskowych. Opowiada się on za konkretnymi decyzjami państw i niedopuszczenia do podwyższenia o więcej niż 2% średniej globalnej temperatury. 

Le Figaro, EW, dar