Francuscy żołnierze zginęli przez niekompetencję Włochów?

Francuscy żołnierze zginęli przez niekompetencję Włochów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rzym, Paryż i NATO zaprzeczyły doniesieniom czwartkowego "Timesa", jakoby 10 francuskich żołnierzy zginęło w sierpniu 2008 roku w zasadzce niedaleko Kabulu, ponieważ Włosi nie poinformowali ich, że wcześniej płacili talibom za utrzymanie spokoju w regionie.

Według "Timesa", włoskie tajne służby potajemnie przekazywały dowódcom talibskim oraz lokalnym watażkom dziesiątki tysięcy dolarów na utrzymanie spokoju w okręgu Surobi, za który odpowiadały włoskie wojska, zanim zastąpiły je siły francuskie.

"Przedstawiciele zachodnich (wojsk) twierdzą, że ponieważ Francuzi nic nie wiedzieli o opłacaniu talibów, dokonali błędnej oceny zagrożenia, co miało katastrofalne konsekwencje" - napisał "The Times".

Jak twierdzi dziennik, o przekazywaniu łapówek talibom, co zatajono przed przybywającymi do Surobi siłami francuskimi, dowiedzieli się przedstawiciele zachodnich wojsk.

"Zachowanie Włochów to szaleństwo"

"Przedstawiciele amerykańskiego wywiadu osłupieli, kiedy dowiedzieli się, na podstawie podsłuchiwanych rozmów telefonicznych, że Włosi przekupywali bojowników, szczególnie w prowincji Herat na zachodzie kraju" - pisze dziennik. Dodaje, że "w czerwcu 2008 roku, na kilka tygodni przed zasadzką (na Francuzów w okręgu Surobi), ambasador USA w Rzymie wystosował do rządu (Silvio) Berlusconiego protest dyplomatyczny w sprawie zarzutów dotyczących takich praktyk".

Ponieważ Francuzi nie wiedzieli o praktykach stosowanych przez Włochów, a zastali względnie spokojną sytuację, byli stosunkowo słabo uzbrojeni i liczyli na obronę z powietrza, kiedy wpadli w zasadzkę przygotowaną przez 170 ciężko uzbrojonych rebeliantów - pisze "Times".

Sierpniowy atak przeprowadzili talibowie z rebelianckiej frakcji Hezb-e-Islami (Partia Islamska).

"Można usprawiedliwić przekupywanie lokalnych grup (...) w celu zmniejszania poziomu przemocy, lecz szaleństwem jest nieinformowanie o tym własnych sojuszników" - powiedział wysoki przedstawiciel NATO, cytowany przez dziennik.

Włosi: nie opłacaliśmy się Afgańczykom

Tymczasem włoski rząd uznał doniesienia brytyjskiej gazety za "całkowicie bezpodstawne". "Rząd Berlusconiego nigdy nie wydał zgody (...) na opłacanie członków talibskiej rebelii w Afganistanie i nie ma wiedzy o ewentualnych inicjatywach tego typu (podejmowanych) przez poprzedni rząd" - napisano w oświadczeniu Pałacu Chigi, gdzie mieści się siedziba włoskiego premiera.

Minister obrony Włoch Ignazio La Russa uznał zarzuty "Timesa" za "bzdurę" i powiedział, że zlecił już swemu personelowi podanie brytyjskiej gazety do sądu.

W Kabulu rzecznik sił NATO w Afganistanie pułkownik Wayne Shanks również zaprzeczył zarzutom "Timesa" wobec Włochów. "Nie dajemy łapówek. Nie płacimy rebeliantom" - powiedział.

"Nie widzimy żadnych dowodów na poparcie któregoś z tych oskarżeń" - dodał rzecznik sił NATO, nawiązując do publikacji "Timesa".

Także rzecznik francuskiego resortu obrony Christophe Prazuck oświadczył, że nie dysponuje "żadnymi informacjami, które potwierdzałyby to, co napisano w +Timesie+".

pap, keb