Mińsk lubi i Moskwę, i Brukselę

Mińsk lubi i Moskwę, i Brukselę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef MSZ Białorusi Siarhiej Martynau powiedział, że jego kraj nie musi wybierać między Unią Europejską a Rosją, a kierunkiem jego polityki zagranicznej jest utrzymanie dobrych stosunków z oboma "wielkimi ośrodkami władzy". - Nie wierzymy w tak zwany wybór, który rzekomo powinny zrobić kraje położone, jak Białoruś, między Rosją a Unią Europejską. Uważamy, że to jest fałszywa propozycja i nie zamierzamy dokonywać takiego wyboru - mówił Martynau.
Martynau nazwał Rosję "strategicznym partnerem", z którym Białoruś łączą "nadzwyczaj ścisłe" więzy gospodarcze. - Jesteśmy w ponad 90 proc. zależni od dostaw energii z Rosji - zauważył. Podkreślił też więzi historyczne i kulturalne. Mówiąc zaś o znaczeniu Białorusi dla UE, wskazał: "jesteśmy ważni jako kraj tranzytu energetycznego, a także jako partner tranzytowy w sferze przesyłu towarów między dwoma częściami Europy i Dalekim Wschodem".

W zorganizowanym przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych wykładzie o polityce zagranicznej Białorusi zarysował ją jako stojącą na "trzech nogach". Prócz zachowania równowagi w relacjach politycznych i gospodarczych z UE i Rosją Mińsk chce rozwijać związki z krajami Trzeciego Świata, Chinami, Indiami, Brazylią czy Wenezuelą. - Białoruś jako kraj europejski średniej wielkości nie ma ambicji geopolitycznych, ale mamy interesy geogospodarcze. Chcemy być obecni tak szeroko, jak to możliwe po to, by kraj zarobił - wyjaśnił.

Mówiąc o relacjach z Polską podkreślił, że oba kraje łączy szereg projektów związanych ze współpracą energetyczną i tranzytem. Nawiązując do sprawy Domu Polskiego w Iwieńcu oznajmił, że problem wynika z problemów między "pewnymi odłamami" organizacji pozarządowych. Białoruś - zapewnił - ma doskonałe nastawienie do mniejszości narodowych.

PAP, arb