"Miedwiediew to Putin a nie Gorbaczow"

"Miedwiediew to Putin a nie Gorbaczow"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dmitrij Miedwiediew (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nie jest jak Michaił Gorbaczow nowym reformatorem, tylko raczej "drugim Putinem" - powiedział znany francuski intelektualista Andre Glucksmann, komentując wizytę Miedwiediewa we Francji. Filozof skrytykował też ostro politykę Paryża wobec Moskwy.

Glucksmann, jeden z najbardziej znanych francuskich filozofów i publicystów, od wielu lat upomina się publicznie o przestrzeganie praw człowieka w państwach dawnego bloku wschodniego. W czasach komunizmu wspierał polską "Solidarność" i czeską opozycję, zaś w ostatnich latach zaangażował się w obronę prawa Czeczenów do niezależności. Wspiera też niepodległość Gruzji. Filozof jest też jednym z inicjatorów trwającego tzw. "offowego" Roku Rosji we Francji 2010, zorganizowanego jednocześnie z oficjalnymi, państwowymi obchodami. Cykl alternatywnych imprez kulturalnych ma przypomnieć o łamaniu praw człowieka w Rosji, m.in. o krępowaniu tam wolności wypowiedzi i serii zabójstw dziennikarzy. Pytany o powody udziału w "offowym" roku francusko-rosyjskim, Glucksmann odparł, że "nie wolno mylić Puszkina z Putinem", choć "to pomieszanie panuje w głowach oficjeli, którzy mówią o jednej tylko Rosji".

Rosja - między despotyzmem a wolnością

Jego zdaniem, w chwili obecnej "Rosja jest polem bitwy między despotyzmem a wolnością". Zauważył, że rosyjska opozycja jest podzielona politycznie, jednak często działa wspólnie, np. w obronie przebywającego w więzieniu byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego. - Podobnie było w Polsce w czasach PRL: dużo sporów między intelektualistami laickimi, czasem antyklerykalnymi i Kościołem katolickim o nastawieniu bardzo konserwatywnym. To nie przeszkodziło powstaniu "Solidarności" i KOR-u. Tak samo w Rosji - niektórzy dysydenci byli zwolennikami "starej Rosji", jak Aleksander Sołżenicyn, inni - Rosji nowoczesnej, jak Andriej Sacharow - i to nie przeszkadzało, że zgadzali się w wielu punktach - powiedział Glucksmann.

Arogancka Francja

Pytany o opinię na temat obecnej polityki francuskiego zbliżenia z Rosją, odparł, że ocenia ją "bardzo źle". - Myślę, że grzeszy ona wielką arogancją i naiwnością. Teraz przyszła kolej na Sarkozy'ego, wcześniej był Bush, (premier Wielkiej Brytanii Tony) Blair, czy (kanclerz Niemiec Gerhard) Schroeder. Z racji swojej ignorancji przywódcy zachodni roszczą sobie pretensje do tego, by określać politykę Kremla ze swoich biur w Pałacu Elizejskim, czy Downing Street. Jednak polityka Kremla ma swoją własną, odmienną od naszej, logikę - logikę despotyzmu i panowania nad bliskimi krajami" - twierdzi Glucksmann. - Przecież Putin powiedział, że największą tragedią XX wieku był upadek Związku Radzieckiego. Miedwiediew temu nie zaprzeczył - zauważył francuski intelektualista.

W jego opinii, planowana przez Francję sprzedaż Rosji okrętów desantowych klasy Mistral zagraża państwom sąsiednim, zwłaszcza Gruzji, Ukrainie i państwom nadbałtyckim. - To jest bardzo zły przekaz. Fakt, że Francja po raz pierwszy w historii NATO sprzedaje ważną broń Rosji, oznacza, że jesteśmy po stronie silnych, w tym wypadku Rosji, a nie po stronie słabych, którzy chcą mieć swoją niepodległość i demokrację, jak Gruzja - podkreślił.

Pomyłka Sarkozy'ego

Według Glucksmanna, prezydent Sarkozy myli się, jeśli uważa że uzbrajając Rosję we francuskie okręty pozyska jej poparcie przeciw irańskiemu programowi nuklearnemu. W przekonaniu francuskiego intelektualisty, Moskwa i tak "zrobi w tej kwestii, co sama będzie chciała". - Poza tym jeśli to nie Rosja zablokuje sankcje przeciw Iranowi w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, mogą to uczynić Chiny. Czy trzeba zatem paść na kolana przed Chinami i odciąć głowę dalajlamie? To niedorzeczne rozumowanie - podkreślił Glucksmann.

PAP, arb