Hitler bohaterem w Indiach i Pakistanie

Hitler bohaterem w Indiach i Pakistanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia
Choć dobrze jest pielęgnować wizerunek własnego kraju za granicą, Niemcom rzedną miny na widok popularności, jaką cieszą się w Indiach, Pakistanie, czy krajach muzułmańskich. Najsławniejszym i najbardziej lubianym Niemcem w tych rejonach jest bowiem wciąż Adolf Hitler - donosi „Der Spiegel”.
Autor artykułu opowiada o swoich niecodziennych doświadczeniach z Islamabadu. Dziennikarz udał się do miejscowego fryzjera w celu przycięcia włosów. Używając nożyczek, grzebienia i wody do spryskania, mistrz fryzjerstwa z uśmiechem majstrował przy fryzurze Niemca. Gdy ten pod koniec wizyty mógł się wreszcie przejrzeć w lustrze, oniemiał:
- Wyglądam jak Adolf Hitler! - wykrzyknął ze zgrozą. - Yes, yes, very nice - odpowiedział zadowolony z siebie fryzjer.

Adolf Hitler uważany jest w Pakistanie za prawdziwego bohatera. Niemcy wielokroć wolą nie przyznawać się do swojej narodowości, niż dać się wciągnąć w dyskusję na temat licznych cnót Führera. Zjawisko to wynika prawdopodobnie z faktu, iż ludzie często nie są dobrze poinformowani na temat tego, co się stało podczas II wojny światowej lub też usłyszeli tylko o tym, jak to Adolf Hitler umiał się postawić Amerykanom i Brytyjczykom. 

W krajach muzułmańskich, gdzie antysemityzm jest częściej spotykanym zjawiskiem, sympatia dla lidera nazistów jest jeszcze większa. Pojęcie „aryjczyka" przemawia równie mocno do wyobraźni Pakistańczyków, jak obraz nieustraszonego Führera. Autor artykułu opowiada o swoich wrażeniach z podróżowania taksówką po Islamabadzie. Gdy kierowca zorientował się, że wiezie na tylnym siedzeniu Niemca, z werwą począł wychwalać zasługi i męstwo Hitlera. Gdy pasażer w końcu nie wytrzymał i wycedził przez zęby, że kierowca powinien przestać opowiadać głupoty, ponieważ „za Hitlera jako czarnoskóry na pewno długo by nie pożył”, taksówkarz odpowiedział z wielkim zdziwieniem: „Ależ dlaczego?! Przecież jestem aryjczykiem!”

Autor artykułu udał się pewnego razu do kawiarni w hotelu „Imperial" w Nowym Delhi. Nagle podszedł do niego kelner w stroju nawiązującym do czasów kolonialnym. Klient zerknął na plakietkę z imieniem kelnera i zamarł, po czym zapytał go o pochodzenie tak niecodziennego w Indiach imienia. „A, moi rodzice nazwali mnie tak po pewnym bohaterze wojskowym”. Na złotej plakietce napisane było czarnymi literami: Adolf.

JD