Opozycja chce odwołać Putina... przez internet

Opozycja chce odwołać Putina... przez internet

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin (fot. A.Jagielak /Wprost)
Rosyjscy opozycjoniści i obrońcy praw człowieka rozpoczęli w internecie kampanię zbierania podpisów pod żądaniem dymisji premiera Władimira Putina. Wśród sygnatariuszy są m.in. wdowa po Andrieju Sacharowie Jelena Bonner i dysydent Władimir Bukowski. W ciągu jednego dnia pod wezwaniem podpisało się 600 osób. W wersji publikowanej przez portal Grani.ru wśród sygnatariuszy są m.in. politycy opozycji: Garri Kasparow i Boris Niemcow oraz obrońca praw człowieka Lew Ponomariow.
- W ciągu lat swych rządów właśnie Putin stał się symbolem kraju bezlitosnego wobec własnych obywateli, skorumpowanego i nieprzewidywalnego. Jeśli, jak lubią powtarzać kremlowscy propagandziści, Rosja w czasach Borysa Jelcyna klęczała na kolanach, to Putin i jego oprycznicy położyli ją twarzą w błocie - głosi apel. Tym błotem jest, według opozycjonistów, "fałszywa i nieudolna imitacja instytucji politycznych i społecznych". Autorzy apelu oskarżają władze również o "totalne złodziejstwo i korupcję, spływającą z samych wyżyn kremlowskiej władzy" i o natychmiastowe tłumienie "wszelkiego sprzeciwu politycznego, socjalnego i ekonomicznego".

Zdaniem autorów apelu w ciągu dziesięciu lat rządów Władimira Putina "zaprzepaszczone zostało wszystko, co można było zaprzepaścić: reformy emerytalna i administracyjna zostały pogrzebane, nie przeprowadzono reform armii, służb specjalnych, systemu ochrony prawnej i sądownictwa; w żałosnym stanie jest krajowa ochrona zdrowia". Również nauka i kultura są w Rosji - według sygnatariuszy - w stanie rozkładu. "Stracono dziesięć lat, kiedy boom cen na surowce węglowodorowe i metale można było wykorzystać na modernizację kraju i zmiany strukturalne w gospodarce" - twierdzą autorzy apelu.

Według nich w Rosji nie są możliwe istotne reformy tak długo, jak długo "Putin dysponuje w kraju realną władzą", a projekt modernizacji kraju proponowany przez prezydenta Dmitrija Miedwidiewa jest tylko imitacją. Prawdziwym jego celem jest "zachowanie natury reżimu autorytarnej kleptokracji" - dodają sygnatariusze. Sam Miedwiediew jest nazwany w apelu "posłusznym namiestnikiem", a Putina jego autorzy oskarżają o stworzenie "antykonstytucyjnej konstrukcji dożywotniego rządzenia krajem".

PAP, arb