Rosjanie: nie zamknęliśmy lotniska, baliśmy się skandalu

Rosjanie: nie zamknęliśmy lotniska, baliśmy się skandalu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powinniśmy byli zamknąć lotnisko w Smoleńsku, ale obawialiśmy się skandalu dyplomatycznego. Nie powinniśmy byli pozwolić lądować prezydenckiemu samolotowi - mówią pracownicy portu Siewiernyj w Smoleńsku.
Rosjanom zależało na tym, aby 10 kwietnia nie zatrzeć dobrego wrażenia z obchodzonych 3 dni wcześniej uroczystości, w których brali udział premierzy Władimir Putin i Donald Tusk. Dlatego też, mimo gęstniejącej w sobotę rano mgły nie zamykali lotniska w Smoleńsku. Obsługa miała prawo odmówić prezydenckiemu samolotowi zgody na lądowanie. Nie zrobiła tego - zasugerowała jedynie pilotom, żeby lądowali na innym lotnisku. Piloci podjęli inną decyzję.

Rosjanie obawiali się, że zamknięcie lotniska zostanie odebrane jako afront wobec prezydenta RP i że zaraz podniosą się w Polsce głosy: "Rosjanie Tuska wpuścili, a Kaczyńskiego już nie". - Wszyscy jesteśmy winni tej tragedii, nie można obciążać tą tragedią tylko pilotów. Ze względu na pogodę trzeba było w sobotę zamknąć lotnisko i kategorycznie zabronić lądowania, przynajmniej do południa. Ale nie mogliśmy tego zrobić, bo zostałoby to odczytane jako skandal dyplomatyczny wobec Polaków - mówi jeden z pracowników lotniska.

"Gazeta Wyborcza", arb