Sikorski: polskie koncepcje zostały wysłuchane

Sikorski: polskie koncepcje zostały wysłuchane

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska jest zadowolona z propozycji ws. korpusu dyplomatycznego UE - poinformował szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Ministrowie "27", którzy spotkali się w poniedziałek w Luksemburgu, nie podjęli formalnej decyzji w tej sprawie wobec sporów z europarlamentem.

"Jesteśmy zadowoleni, gdyż polskie pomysły i koncepcje zostały wysłuchane i ileś z nich zostało uwzględnionych w propozycji" - oświadczył Radosław Sikorski w Luksemburgu, gdzie uczestniczył w posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych "27" poświęconym Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych.

Kłótnia o europejską dyplomację

W propozycji zapowiedziano, że szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton przy rekrutacji będzie kierować się kompetencjami, mając jednocześnie na uwadze zapewnienie równowagi geograficznej i parytetu płci. Co roku Ashton ma przedstawiać raport z funkcjonowania ESDZ, w tym właśnie z realizacji równowagi geograficznej. Ponadto, zgodnie z polską propozycją, w ESDZ wyodrębniony zostanie osobny pion cywilno-militarny.

Ashton zarysowała ministrom kalendarz prac nad ESDZ. "Przesłuchania kandydatów na szefów 32 placówek oraz 10 ważnych stanowisk w centrali rozpoczną się do wakacji, a powołanie służby nastąpi przed końcem roku" - powiedział Sikorski. Potwierdził, że Polska zgłosi na te stanowiska swych kandydatów.

Źródła pochodzące z dużego, starego kraju UE powiedziały, że jedno z najważniejszych stanowisk powinno trafić do Polski. "Musimy zachować równowagę między krajami. To oczywiste" - powiedziały źródła. Także źródła bliskie Ashton mówiły w piątek o szansach dla Polaka. Polska, jak przyznał w marcu premier Donald Tusk, zabiega o ważne stanowisko w ESDZ dla ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza. Silny lobbing prowadzą jednak też Węgrzy.

Ashton zapewniła ministrów, że jedną trzecią pracowników ESDZ będą stanowić dyplomaci wysłani z państw członkowskich. "Polska przedstawi tak dobrych kandydatów, że Ashton nie będzie mogła się im oprzeć" - powiedział Sikorski. Podkreślił, że jako nieliczni w UE polscy dyplomaci mówią po rosyjsku.

Mimo zbliżenia stanowiska państw członkowskich w sprawie pierwszego z czterech dokumentów prawnych niezbędnych do ustanowienia unijnego korpusu dyplomatycznego, a mianowicie decyzji w sprawie organizacji i funkcjonowania ESDZ, w poniedziałek ministrowie nie mogli zawrzeć porozumienia. A to dlatego, że potrzebne jest uzyskanie formalnej opinii Parlamentu Europejskiego. Jeden z rzeczników Ashton powiedział PAP, że przewiduje się, że porozumienie zostanie zawarte na kolejnym posiedzeniu ministrów 10 maja w Brukseli.

Sprawozdawcy PE mają bardzo wiele zastrzeżeń do propozycji Ashton. Przede wszystkim obawiają się, że korpus będzie pod zbyt dużym wpływem ministrów spraw zagranicznych "27", gdy tymczasem ich zdaniem ESDZ powinna podlegać kontroli PE. Dlatego europosłowie już zagrozili, że nie zawahają się i wykorzystają swe kompetencje budżetowe (w głosowaniu nad rozporządzeniem finansowym dotyczącym ESDZ), by wymusić na krajach zmiany także w dokumencie w sprawie organizacji korpusu, choć w tej kwestii teoretycznie mogą tylko wyrazić opinię. W pierwotnej wersji Ashton proponowała, by ESDZ kierował sekretarz generalny, któremu podlegałoby dwóch zastępców. Ta propozycja wywołała obawy nie tylko PE, ale też mniejszych krajów, iż sekretarz generalny miałby zbyt dużą władzę, zwłaszcza że w Brukseli spekuluje się, iż tym stanowiskiem bardzo zainteresowana jest Francja dla swego ambasadora w USA Pierre'a Vimonta.

Nowa propozycja Ashton zakłada, że decyzje polityczne będą podejmowane kolegialnie przez szefową dyplomacji UE oraz trzy osoby: sekretarza wykonawczego i dwóch dyrektorów generalnych: ds. politycznych oraz ds. operacji prowadzonych przez UE. Ta propozycja, jak ujawnili dyplomaci, podoba się większości krajów UE. Ich zdaniem największy sprzeciw zgłoszą Włochy i Francja, "o ile ta kolegialność ma służyć tylko osłabieniu sekretarza generalnego".

Zgodnie z decyzją unijnego szczytu z października 2009 roku, ESDZ ma pomóc UE, krytykowanej dotychczas ze brak jednego głosu, w osiągnięciu spójności w polityce zagranicznej. Będzie quasi-instytucją, z własnym budżetem, w której skład wejdzie w sumie kilka tysięcy pracowników - zarówno w siedzibie w Brukseli, jak i w rozsianych po świecie ponad 130 delegacjach. ESDZ będzie się składać z kilku departamentów podzielonych według klucza tematycznego i geograficznego (regiony), zajmujących się np. współpracą z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak ONZ, prawami człowieka, oraz z osobnej struktury ds. administracyjnych.

PAP, mm