Obama: współpraca z Karzajem ścisła

Obama: współpraca z Karzajem ścisła

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia
Po spotkaniu w środę w Białym Domu z prezydentem Afganistanu Hamidem Karzajem prezydent USA Barack Obama podkreślił, że USA nadal ściśle współpracują z afgańskim przywódcą, a doniesienia o niedawnych tarciach z nim określił jako przesadzone.
Oświadczył też, że chociaż USA nadal, tak jak zapowiedziały, zamierzają rozpocząć wycofywanie swoich wojsk z Afganistanu od sierpnia 2011 roku, nie oznacza to wcale zmniejszenia amerykańskiego zaangażowania w tym kraju. Partnerstwo z Afganistanem - zaznaczył - ma charakter długofalowy.

Na wspólnej z Karzajem konferencji prasowej Obama podkreślił, że to, czy USA i NATO odniosą w Afganistanie sukces, "będzie miało konsekwencje dla całego regionu". Stawką bowiem - kontynuował - jest pokonanie talibów i rozbrojenie sprzymierzonej z nimi Al-Kaidy.

Prezydent zaznaczył jednak, że Waszyngton doskonale rozumie, iż środki militarne nie wystarczą do pozostawienia w Afganistanie silnego rządu i zapewnienia tam stabilizacji - potrzebne są też szerokie działania polityczne.

Zapytani o "napięcia" między nimi, obaj przywódcy zapewniali, że mają to już za sobą.

"Wiele doniesień na ten temat było przesadzonych" - powiedział Obama, dodając, że jest teraz zadowolony z wysiłków podejmowanych przez Karzaja na rzecz postępów w Afganistanie.

Amerykańska administracja i prezydent osobiście publicznie krytykowali kilka miesięcy temu afgańskiego prezydenta za to, że nie walczy z korupcją i handlem narkotykami. Karzaj, z kolei, miał pretensje do USA m.in. o cywilne ofiary w czasie operacji wojskowym przeciw talibom.

Na konferencji prasowej Obama i Karzaj zastrzegali, że także w przyszłości mogą się między nimi pojawić rozbieżności, ale podkreślali, że łączy ich wspólny cel i sojusz jest wciąż silny.

"Są lepsze i gorsze dni, czasem mamy różne opinie, ale nasze więzi przetrwały przez kilka lat, także wtedy, gdy byliśmy ze sobą szczerzy" - powiedział Karzaj. "Teraz nawet jesteśmy ze sobą związani bardziej niż kiedykolwiek" - dodał.

Na konferencji nie wypłynął w ogóle drażliwy temat korupcji w Afganistanie. Karzaj - jak zauważyli obserwatorzy - w czasie całej wizyty w Waszyngtonie podejmowany jest cieplej niż poprzednio.

Obama podkreślił, że USA będą robić wszystko co w ich mocy, aby zminimalizować cywilne ofiary akcji swoich wojsk.

"Dla mnie to nie jest tylko problem polityczny. To coś, za co sam czuje się odpowiedzialny, nie traktuję tego lekko, i będziemy robić wszystko, żeby temu zapobiegać" - powiedział.

Wyraził też zrozumienie i poparcie dla prób rozmów z talibami, aby część z nich przeciągnąć na stronę rządu afgańskiego.

Według prezydenta USA, w Afganistanie odnotowano postęp, m.in. w szkoleniu miejscowych sił, które mają przejmować zadania ochrony bezpieczeństwa od sił USA i NATO. "Afganistan stoi jednak przed poważnymi wyzwaniami" - dodał.

Karzaj uzasadniał tę taktykę, opisując talibów jako luźne i zróżnicowane ugrupowanie.

"Są tysiące talibów, którzy wcale nie są motywowani ideologicznie. To wiejscy chłopcy szukający zatrudnienia. To do nich się zwracamy" - powiedział.

Karzaj bronił też swojego flirtu z Iranem, którego prezydent Mahmud Ahmadineżad odwiedził niedawno Kabul.

"Iran jest naszym sąsiadem i naszym bratem. Chcemy mieć z nim jak najlepsze stosunki" - oświadczył. Dodał jednak, że USA są "partnerem i przyjacielem Afganistanu" i "najbardziej przyczyniają się do jego bezpieczeństwa".

PAP, mm