BP: będziemy walczyć z wyciekiem ropy do skutku

BP: będziemy walczyć z wyciekiem ropy do skutku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po nieudanej próbie zatamowania ropy naftowej wyciekającej do Zatoki Meksykańskiej z uszkodzonego szybu, inżynierowie z koncernu BP odpowiedzialnego za katastrofę ekologiczną zapowiedzieli kolejne starania na rzecz powstrzymania wycieku. Szefowie BP wystąpili w programach amerykańskich telewizji tłumacząc się z fiaska operacji "top kill", która miała zatamować wyciek przez wpompowanie mułu i cementu w uszkodzone miejsce szybu naftowego.

- Jesteśmy rozczarowani, że ropa będzie wypływać przez jakiś czas. Podwoimy nasze wysiłki, aby dopilnować, żeby ropa nie zdewastowała plaż - powiedział dyrektor zarządzający BP Robert Dudley. Wyjaśnił, że kolejna próba zatamowania wycieku będzie polegała na przykryciu szybu specjalną kopułą za pomocą zdalnie sterowanych robotów, po uprzednim odcięciu uszkodzonego fragmentu rury wystającego z szybu.

Dudley poinformował też, że BP będzie wiedziało pod koniec tygodnia czy obecnie planowana próba przyniesie pożądany skutek. Trudność zadania, podobnie jak z metodą "top kill", polega na tym, że - jak tłumaczą eksperci - operacja tamowania odbywa się na głębokości ponad 1,5 km pod powierzchnią wody. Kiedy wierceń naftowych dokonywano na mniejszych głębokościach, łatwiej było zapobiegać katastrofom.

Po fiasku próby powstrzymania wycieku w sobotę prezydent USA Barack Obama obiecał, że rząd nie ustanie w walce z katastrofą. - Ogarnia mnie gniew na tę wiadomość. Nie spoczniemy do czasu, aż wyciek będzie zatamowany, wody i wybrzeża będą oczyszczone i aż zrekompensuje się straty ludziom, którzy stali się ofiarami tej spowodowanej przez człowieka katastrofy - powiedział.

Doradczyni prezydenta USA ds. energetyki Carol Browner powiedziała, że obecny wyciek w zatoce "to prawdopodobnie największa katastrofa ekologiczna w historii tego kraju". Tymczasem politycy i znane osobistości z Luizjany i innych stanów zagrożonych plamą ropy coraz ostrzej krytykują BP i władze federalne za niedostateczne - ich zdaniem - starania w walce z kataklizmem. 

Doradca za prezydentury Billa Clintona James Carville, który mieszka w Nowym Orleanie, powiedział, że Luizjana czuje się zaniedbana przez administrację. - Gdyby taka katastrofa zdarzyła się w Palm Beach albo w Nantucket, reakcja władz federalnych byłaby inna - stwierdził. Palm Beach to kurort multimilionerów na Florydzie, a Nantucket to wyspa na Atlantyku w pobliżu Massachusetts, gdzie swoje rezydencje ma wielu znanych polityków amerykańskich.

PAP, arb