Od czwartku wieczorem w mieście Osz, na południu kraju, trwały walki etnicznych Kirgizów z Uzbekami. Rozprzestrzeniły się one w sobotę na miasto Dżalalabad. W niedzielę sytuacja w Dżalalabadzie zaostrzyła się. Mieszkańcy budują na ulicach barykady i bronią swojego dobytku przed bandami plądrującymi sklepy i domy. Nie pracuje miejski transport publicznych. Sklepy są zamknięte, brakuje żywności. Tymczasem w Oszu sytuacja jest w niedzielę stosunkowo spokojna.
Według zachodnich mediów, obecne wydarzenia w Kirgistanie są najpoważniejszym wybuchem przemocy w Kirgistanie od czasu obalenia w kwietniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Są też testem dla rządu tymczasowego, który objął władzę po obalonym prezydencie. Media przypominają też, że w Kirgistanie konflikt między południem i północą kraju nakłada się na różnice etniczne i konflikty klanowe. Osz, główne miasto południowej części Kirigistanu, uznawany jest też za bastion stronników Bakijewa. Uzbecy stanowią 14,5 procent 5,5-milionowej populacji Kirgistanu. Jednak w okolicach Oszu stanowią połowę tamtejszych mieszkańców.
W sobotę Kirgistan zwrócił się do Rosji o pomoc militarną, jednak Moskwa zdecydowała się jedynie na pomoc humanitarną, tłumacząc, że jest to wewnętrzny konflikt.PAP, arb