Niemcy o wyborach w Polsce: ironia historii

Niemcy o wyborach w Polsce: ironia historii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwaj konserwatywni kandydaci na prezydenta Polski, wywodzący się z Solidarności, muszą przed II turą wyborów prezydenckich zabiegać o względy lewicy, w tym dawnych komunistów - skomentowała prognozy wyników polskich wyborów niemiecka telewizja publiczna ZDF.
Warszawski korespondent ZDF Armin Coerper uznał tę sytuację za swoistą "ironię historii". "Z ust Kaczyńskiego, który dawniej nie krył nienawiści do komunistów, nie słychać już słów o tym, że trzeba wytępić i oczyścić kraj z komunizmu" - komentował.

Niemiecka telewizja oceniła, że Jarosław Kaczyński "dotarł do serc ludzi na fali współczucia" po tragedii samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Przewaga kandydata partii rządzącej Bronisława Komorowskiego wydaje się mniejsza niż oczekiwano. "Dwa tygodnie przed drugą turą mogą jeszcze przyprawić o drżenie serca" - komentował korespondent ZDF. Moderator programu informacyjnego w ZDF podkreślił, że "dla Europy i dla Niemiec nie jest obojętne, kto wygra te wybory".

"Kiedyś Kaczyńscy wspólnie zbijali kapitał polityczny na antyniemieckich i antyeuropejskich resentymentach w Polsce. Jarosław był wtedy ostrzejszy, niż jego tragicznie zmarły brat. Tymczasem zaprezentował się w kampanii jako uszlachetniony zrządzeniami losu i łagodniejszy. Powstaje pytanie, ile z tego jest prawdziwe, a ile trikiem na potrzeby kampanii" - komentowała ZDF.

Pierwszy program telewizji publicznej ARD zwrócił uwagę na dobry wynik kandydata SLD w wyborach prezydenckich Grzegorza Napieralskiego, którego wyborcy są języczkiem u wagi dla Komorowskiego i Kaczyńskiego.

Według korespondenta ARD Ulricha Adriana, wynik drugiej tury jest bardzo trudny do przewidzenia. "Wielu wyborcom lewicy z uwagi na poglądy na politykę gospodarczą i socjalną bliższy jest raczej Kaczyński. Będzie on też próbował bardziej zmobilizować swój stały elektorat" - komentował Adrian.

Jego zdaniem, Komorowski na pewno nie odniesie "miażdżącego zwycięstwa" w wyborach, jak wydawało się jeszcze kilka tygodni temu. "Kampania wyborcza zaczyna się dopiero teraz i będzie twardsza, niż dotychczas" - ocenił korespondent ARD.

PAP, im