Członkowie partii Tymoszenko są przekonani, że działania władz Ukrainy z prezydentem Wiktorem Janukowyczem na czele uniemożliwiają przeprowadzenie uczciwych wyborów władz lokalnych, w których wszyscy mieliby równe szanse. Zarzucają jednocześnie rządzącym, iż fałszerstwa, których się dopuszczają, wykluczyły Batkiwszynę z udziału w wyborach w obwodach, w których ma ona największe poparcie.
Wcześniej we wrześniu Julia Tymoszenko ostrzegła władze, że jej ugrupowanie może nawet zbojkotować październikowe wybory władz lokalnych. Tymoszenko oskarżyła Partię Regionów prezydenta Janukowycza o nielegalne przejmowanie ośrodków jej partii Batkiwszczyna, wskutek czego podczas wyborów faktycznie reprezentować będą one ugrupowanie rządzące, a nie opozycję. Była premier tłumaczyła wówczas, że mechanizm przejmowania jej partii przez Partię Regionów powstał w wyniku zmian kierownictwa lokalnych ośrodków Batkiwszczyny. Zmiany te polegały na usuwaniu skompromitowanych działaczy partyjnych i wyborze nowych.
- Działaliście szybko i cynicznie. Ministerstwo sprawiedliwości otrzymało polecenie, by nie rejestrować nowych szefów lokalnych ośrodków partii Batkiwszczyna, pozostawiając w dokumentach zwolnionych szefów, którzy współpracują dziś z Partią Regionów - oświadczyła. Tymoszenko podkreśliła, że w wyniku tych działań Partia Regionów tworzy fałszywe ośrodki jej własnej partii w obwodach, gdzie cieszy się ona największym poparciem: kijowskim, lwowskim i iwano-frankowskim. Mechanizm przejmowania Batkiwszczyny zastosowano również w obwodzie ługańskim i charkowskim.
Julia Tymoszenko była rywalką Janukowycza w wyborach prezydenckich na początku roku. Obecny prezydent uzyskał wówczas 48,95 proc. poparcia, Tymoszenko natomiast dostała 45,47 proc. głosów.
zew, PAP