Kontrolerzy ze Smoleńska nie widzieli lądującego Jaka-40

Kontrolerzy ze Smoleńska nie widzieli lądującego Jaka-40

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lądowanie Jaka-40 w Smoleńsku było bardzo dramatyczne (fot. WPROST) Źródło:Wprost
Warunki na lotnisku Smoleńsk było bardzo trudne już przy lądowaniu polskiego Jaka-40. Kontrolerzy nie widzieli samolotu, chcieli skierować go na drugi krąg. Gdy wylądował, wyczyn pilota skwitowali krótko: "zuch" - wynika ze stenogramów opublikowanych przez MAK.
Ze stenogramów nagrań rozmów kontrolerów, którzy przebywali na wieży w Smoleńsku, wynika, że lądowanie polskiego Jaka-40 przebiegało bardzo dramatycznie. Tuż po nim miał lądować rosyjski Ił-76, co dodatkowo zwiększało napięcie na wieży.

O godzinie 9:14:27 czasu moskiewskiego w momencie lądowania Jaka-40, tuż po tym jak kierownik strefy lądowania wydał komendę: "1, na kursie, na ścieżce", kierownik lotu, Paweł Plusnin, stwierdził: - Nie widać, póki co nie widzę. Kilka sekund później - 9.14.35, zdenerwowany pytał: - Gdzie, gdzie? Obserwujcie pas, wyżej!. Na stenogramie zapisała się też wypowiedź niezidentyfikowanej osoby - o godz. 9:14:38: - K...a, trzeba odejście. Dwie sekundy później Plusnin wydał polecenie: "Odejście na drugi". Po dwóch niezrozumiałych wypowiedziach, o godz. 9.15.06 kierownik kotu stwierdza: "Wylądował. Papa Lima three one, po zatrzymaniu na 180, zuch" i dodaje po chwili" "Wylądował Jak 40-sty". W tym samym czasie obniżał się już Ił-76.

O tym, że kontrolerzy rozważali skierowanie Jaka na drugi krąg, świadczy też zapis rozmowy telefonicznej pomiędzy płk Mikołajem Krasnokutskim, zastępcą dowódcy jednostki z Tweru, który był w wieży, a jego przełożonym - generałem Sypko: - No, normalnie on podszedł. Ja myślę, że tam sprzęt mają, no taki samolot niezły, no w zasadzie normalnie podszedł, dobrą robotę zrobili. Ja, szczerze myślałem, na drugi krąg.

Nerwowe, ale spokojniejsze w porównaniu z polskim Jakiem, było sprowadzanie Iła-76. Według stenogramów, po pierwszej próbie podejścia samolot został odesłany na drugi krąg. Kontrolerzy poinformowali go, że ponowna próba będzie warunkowa, tłumacząc, że warunki pogody pogorszyły się i "mgła przechodzi falami". Dodali, że może ponownie zejść do 120,2 metra i jeśli nie będzie możliwości lądowania, odleci na lotnisko zapasowe. Gdy maszyna osiąga 130 metrów upewniają, że jest na właściwej ścieżce i kursie, chwilę później Plusnin jednak stwierdza: "Wyganiaj go" i po kilku sekundach pada komenda: "Wykonujcie odejście na drugi krąg". Te wydarzenia powodują, że o godz. 9.26 Krasnokutski dochodzi do wniosku, iż Polaków trzeba poinformować, że w żadnym wypadku nie powinni wylatywać z Warszawy.

Po wylądowaniu Jaka i odprawieniu na inne lotnisko Iła, o godz. 9.55.28 Plusnin, w rozmowie z niezidentyfikowaną osobą, stwierdził: "Główne centrum powiadomione, że my nie mamy pogody. I oni sami zdecydują. Być może od razu na Wnukowo odejdzie". Problem pogody poruszony jest też w stenogramach o godzinie 10.10, gdy kierownik lotu rozmawia z przelatującym nad lotniskiem samolotem rejsowym Transaero 331. Załodze relacjonuje, że widoczność na lotnisku jest nie większa niż 400 metrów i informuje, że "warunków dla przyjmowania samolotów nie ma".

PAP, arb