Na wnioski MSW, Państwowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego i prokuratorów prowadzących dochodzenia o zastosowanie podsłuchu "nie należy patrzeć jak na świętą krowę", "nie należy uważać podsłuchu za panaceum, lecz wnikliwie rozważać, czy rzeczywiście jest niezbędny" - oświadczył Wełczew. Wykorzystanie podsłuchu "osiągnęło taki poziom, że nie tylko narusza prawa obywateli, ale też staje się nieopłacalne" - zaznaczył. Według opozycji parlamentarnej, w budżecie za 2011 r. MSW otrzymało na podsłuchy 100 mln lewów, o 20 mln lewów więcej niż wynosi budżet Ministerstwa Kultury.
Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości podkreślili, że proponując stosowanie podsłuchu, policja i prokuratura "idą na łatwiznę". W 2010 r. obok prawie 16 tys. wniosków o podsłuch było tylko osiem przypadków inwigilowania przez agentów zorganizowanych gangów lub dostaw kontrolowanych - podał szef Naczelnego Sądu Kasacyjnego Łazar Gruew.
Do publicznej dyskusji nad rozszerzeniem stosowania podsłuchów doszło po ujawnieniu na początku stycznia serii pochodzących z podsłuchu nagrań wysokich przedstawicieli władz, w tym premiera Bojko Borysowa, świadczących o zapewnieniu protekcji bliskim władzy biznesmenom i o ingerencji w pracę urzędu celnego, w tym jego politykę kadrową.
PAP, arb