Dzicy lokatorzy w rezydencji młodego Kadafiego

Dzicy lokatorzy w rezydencji młodego Kadafiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Saif al-Islam (fot. Wikipedia)
Kilkuosobowa grupa dzikich lokatorów występująca pod szyldem "Obalić tyranów" zajęła luksusową posiadłość syna Muammara Kadafiego Saifa al-Islama w ekskluzywnej dzielnicy północno-zachodniego Londynu - Hampsteadzie. Według popołudniówki "Evening Standard" uczestnicy akcji okupują rezydencję ponieważ nie dają wiary zapewnieniom brytyjskiego rządu, że zamrozi wszystkie aktywa rodziny Kadafiego "tak jak należy".
Rząd brytyjski poinformował przed kilkoma dniami o powołaniu specjalnego zespołu do zidentyfikowania aktywów libijskich i zamroził niektóre z nich. Nie wiadomo jednak, jak się ma zamrożona suma do ogólnej wartości aktywów. Zachodzą też podejrzenia, że część majątku Kadafiego i rodziny mogła zostać ukryta w kontrolowanych przez rząd brytyjski rajach podatkowych.

Dzicy lokatorzy zajęli posiadłość ocenianą na ok. 10 mln funtów, weszli na dach i umieścili na nim transparenty z wyrazami sprzeciwu wobec przemocy w Libii. Na jednym z nich widać przekreśloną na ukos podobiznę Kadafiego w czerwonym kółku, tak jak na znaku drogowym oznaczającym zakaz wjazdu. Policja zrobiła zdjęcia uczestnikom protestu. Stawiła się na miejscu, gdy rozdzwoniły się alarmy przeciwwłamaniowe. Przybył też zdenerwowany tajemniczy mężczyzna w czarnym Porsche, ale policja uspokoiła go i poleciła mu, by odjechał.

"Evening Standard" twierdzi, że Saif al-Islam usiłował sprzedać posiadłość po tym, gdy w różnych państwach, m.in. w Szwajcarii i USA, zamrożono libijskie aktywa finansowe. - Chcemy mieć pewność, że posiadłość trafi do rąk Libijczyków, którym się należy. Nie przyszliśmy tu, by się pławić w luksusie, lecz z powodów pryncypialnych. Nie sądzę, by nasze działania były zgodne z prawem, ale nie są bez znaczenia w tak ważnej kwestii - ocenił lider dzikich lokatorów używający pseudonimu Montgomery Jones.

Rzecznik policji poinformował, że sprawa jest traktowana jako spór cywilny, co oznacza, że uczestnicy protestu nie będą przez prokuraturę ścigani z urzędu, a o przywrócenie stanu posiadania musi wystąpić na drogę sądową właściciel nieruchomości bądź jego pełnomocnik. Pozbycie się dzikich lokatorów, zwłaszcza jeśli wprowadzili się do pustostanu, jest w Wielkiej Brytanii bardzo trudne.

PAP, arb