Agencja Reutera pisze, powołując się na telewizję państwową i władze, że zginął funkcjonariusz bahrajńskich sił bezpieczeństwa. Zdementowano informację o śmierci saudyjskiego żołnierza, który miał zostać zastrzelony przez jednego z protestujących w Manamie.
W stolicy tysiące ludzi maszerowało na ambasadę Arabii Saudyjskiej, sprzeciwiając się rozmieszczeniu w kraju saudyjskich wojsk.
Funkcjonariusz sił bezpieczeństwa powiedział agencji AFP, że policja zaczęła "ponownie otwierać drogi zablokowane wcześniej przez manifestantów" w strefach zamieszkanych przez szyitów na południe od stolicy kraju. Jak dodał, nie podjęto na razie żadnej decyzji w sprawie Placu Perłowego w centrum Manamy, okupowanego od 19 lutego przez manifestantów. - Jeśli demonstranci pozostaną na miejscu, powstrzymując się od nieupoważnionych protestów lub od blokowania dróg, nie będą niepokojeni - zapewniał.
Sytuacja w Bahrajnie jest wyjątkowo napięta. W związku z antyrządowymi protestami król szejk Hamad ibn Isa al-Chalifa ogłosił natychmiastowe wprowadzenie na trzy miesiące stanu wyjątkowego.
pap, ps