Wybrzeże Kości Słoniowej: w stolicy brakuje wody

Wybrzeże Kości Słoniowej: w stolicy brakuje wody

Dodano:   /  Zmieniono: 
Abidżan nazywano kiedyś "Paryżem Afryki" (fot. Wikipedia) 
W stolicy gospodarczej Wybrzeża Kości Słoniowej, Abidżanie, trwa oblężenie rezydencji byłego prezydenta. Na ulicach, opustoszałych podczas toczących się od tygodnia walk, pojawili się szabrownicy i zdesperowani mieszkańcy, szukający żywności i wody.

Oblężenie siedziby Laurenta Gbagbo, który twierdzi, że jest prawowitym prezydentem kraju, rozpoczęło się w następstwie nieudanego szturmu dokonanego przez siły Alassane'a Ouattary, uznanego przez społeczność międzynarodową za prezydenta kraju. Według doradcy Gbagbo, Toussainta Alaina, który rozmawiał z samozwańczym prezydentem, Gbagbo nie ma zamiaru ustąpić. - Tu chodzi o zasady. Prezydent Gbagbo nie jest monarchą. Nie jest królem. Nie jest cesarzem. Jest prezydentem wybranym przez naród - tłumaczył Alain.

Gbgabo najprawdopodobniej ukrywa się w tunelu łączącym rezydencję prezydenta z pobliskim domem ambasadora Francji. Pierwszy prezydent Wybrzeża, Felix Houphouet-Boigny, wybudował tunel, by w przypadku zamachu stanu mieć możliwość schronienia się w rezydencji francuskiego ambasadora - wyjaśnia ekspert ds. Wybrzeża Kości Słoniowej z Uniwersytetu Bordeaux 3 Christian Bouquet.

Tymczasem Abidżan, nazywany niegdyś "Paryżem Afryki", oprócz niedostatku żywności boryka się także z innymi problemami. Na ulicach leżą ciała, system opieki zdrowotnej jest osłabiony i często dochodzi do przerw w  dostawach wody i prądu. Choć w nocy z 6 na 7 kwietnia w mieście słychać było strzały i eksplozje, następnego dnia setki ludzi wyszły na ulice w poszukiwaniu wody i żywności. Niektórzy mieszkańcy próbowali przebić sieć wodociągową, a inni cierpliwie czekali obok z kanistrami w rękach i plastikowymi pojemnikami na głowach. - Codziennie ludzie biorą kanistry i chodzą po okolicy w poszukiwaniu wody - mówił jeden z mieszkańców. - Brakuje jedzenia. Trzeba stać w długich kolejkach, by kupić chociaż jedną bagietkę, której cena wzrosła dwukrotnie. Na ulicach leżą ciała, nie ma nikogo, kto mógłby je usunąć - dodał.

Według organizacji pomocowych, szpitale przepełnione są rannymi, brakuje zapasów leków, a lekarze i pielęgniarki czasami muszą pracować bez bieżącej wody i prądu.

PAP, arb