Włochy: Francja pręży muskuły. Niepotrzebnie

Włochy: Francja pręży muskuły. Niepotrzebnie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Roberto Maroni (fot. Wikipedia) 
Narasta spór między Włochami a Francją o nielegalnych tunezyjskich imigrantów, którzy z włoskiej wyspy Lampedusa chcą przedostać się na francuskie terytorium, gdzie według zapowiedzi Paryża nie będą przyjmowani. Minister spraw wewnętrznych Włoch Roberto Maroni określił postawę Francji jako "wrogą" i zarzucił jej, że "pręży muskuły". Włoski minister zareagował w ten sposób na zapowiedź władz Francji, które postanowiły ograniczyć napływ nielegalnych tunezyjskich imigrantów, zaostrzając przepisy w tej sprawie.
Paryż odpowiedział w ten sposób na posunięcie włoskiego rządu, który zapowiedział przyznawanie tymczasowego prawa pobytu nielegalnym imigrantom z Tunezji, deklarującym wolę udania się do innego kraju europejskiego. Większość z 20 tysięcy Tunezyjczyków, przybyłych na Lampedusę od początku roku, chce trafić właśnie do Francji. Niektórzy już próbują przedostać się przez granicę - wielu z nich nie wpuszczono.

Na wiadomość o planach włoskiego rządu szef francuskiego MSW Claude Gueant, cytowany przez włoskie media, oświadczył, że "Francja nie chce ucierpieć z powodu fali imigrantów". Wyjaśnił też, odnosząc się do ułatwień proponowanych przez Rzym, że "posiadanie prawa pobytu jednego kraju członkowskiego nie wystarczy". - Potrzebny jest również dokument tożsamości, a nade wszystko dowód dysponowania odpowiednimi środkami finansowymi - tłumaczył francuski minister. - Francja ma absolutne prawo odsyłać imigrantów do Włoch i to będzie robić - dodał szef MSW Francji, który wydał specjalny wewnętrzny okólnik dla prefektów o zaostrzeniu kontroli granicznych w przypadku imigrantów.

W przeddzień rozmów z francuskim ministrem szef włoskiego MSW Roberto Maroni oświadczył, że Francja nie może nie przyjmować Tunezyjczyków z  tymczasowym włoskim prawem pobytu. - Okólnik ministra spraw wewnętrznych Francji nie mówi, że tymczasowe prawo pobytu nie jest ważne - wskazał Maroni. Włoski minister wyraził przekonanie, że obiekcje Francji nie są oparte na istniejących zasadach ruchu w strefie Schengen. Aby ten okólnik mógł wejść w życie, "Francja musiałaby zawiesić stosowanie układu z Schengen albo wystąpić z niego" - oświadczył Maroni. - Rozumiem, że we Francji są wybory w 2012 roku i że prezydent Nicolas Sarkozy ma rywala ze skrajnej prawicy, lecz prężenie muskułów to błąd, a ustawianie wojska na  granicach to błąd jeszcze większy - ocenił włoski minister.

PAP, arb