Kurdyjska beczka prochu

Kurdyjska beczka prochu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Coraz głośniejsze domaganie się autonomii przez Kurdów może stanowić kolejne zagrożenie dla stabilności Bliskiego Wschodu.
Problemu Kurdów i ich liczących ponad sto lat niepodległościowych aspiracji, nie udało się – jak dotąd – rozwiązać nikomu. Ten niemal 30-milionowy lud zamieszkuje głównie Turcję (około 12 milionów osób), Iran oraz Irak (po około 5 milionów). Obszar zamieszkiwany przez naród kurdyjski, znany jako Kurdystan, nie jest państwem. Posiadający własny język i kulturę Kurdowie nie tracą jednak nadziei, że kiedyś uzyskają upragnioną samodzielność. Spełnieniem ich marzeń byłoby ogłoszenie niepodległości Kurdystanu - ale na to nie godzi się żadne z czterech zamieszkiwanych przez nich państw. Kurdowie nie mają przy tym większych szans na uzyskanie autonomii drogami demokratycznymi – dotyczy to nawet Turcji, chociaż akurat tam sytuacja Kurdów w ostatnich latach uległa poprawie.

W ostatnim czasie dwa wydarzenia zdają się wzmacniać tendencje autonomiczne wśród Kurdów. Jedno z nich to tak zwana arabska rewolucja, która dała mieszkańcom Afryki Północnej sygnał do zmian, z którego także Kurdowie pragną skorzystać. Wprawdzie w ich przypadku protesty i obalenie władzy w krajach, które zamieszkują jest raczej niemożliwe to wydarzenia na Bliskim Wschodzie pozwoliły nabrać wiatru w żagle idei pankurdyzmu. Drugie wydarzenie to lipcowa deklaracja niepodległości Sudanu Południowego. Sudan Południowy jest dla Kurdów dowodem na to, że we współczesnym świecie uzyskanie samodzielności politycznej jest możliwe.

Tendencje niepodległościowe będą tym silniejsze, im większe będzie osłabienie państw, na terytorium których Kurdowie mieszkają. Albo też – paradoksalnie – dążenie do niepodległości będzie wzmacniać centralna władza pragnąca umocnić swoje wpływy ignorując samodzielną tożsamość Kurdów i ich kulturę. Działania takie będą potęgować ryzyko aktywnej działalności ruchów odśrodkowych, które nie mają jednak poparcia międzynarodowego i to pomimo, iż wielcy tego świata przekonują, że prawo do samostanowienia jest jednym z najważniejszych jakie posiadają wszystkie narody. Teoria teorią – ale praktyka jest znacznie mniej idealistyczna: Zachód za wszelką cenę chce uniknąć osłabienia swojego tureckiego sojusznika.

Słabym ogniwem w kurdyjskiej układance jest obecnie Irak – im kraj ten będzie mniej stabilny, albo też im bardziej iracka władza będzie represyjna, tym chętniej Kurdowie będą starali się zwiększyć niezależność od rządu centralnego i to pomimo, iż dziś Bagdad zapewnia im największą autonomię. Już teraz wyraźna słabość irackiego rządu sprawia, że swoje zbrojne działania nasilili kurdyjscy partyzanci, walczący o zjednoczenie wszystkich rodaków. W ostatnich tygodniach starli się oni z tureckimi, a także irańskimi służbami bezpieczeństwa. Te drugie w odpowiedzi zbombardowały nawet przygraniczną strefę w Iraku. Naturalną konsekwencją kurdyjskich aspiracji stało się zaognienie wciąż złych relacji iracko–irańskich. Lont płonący pod kurdyjską beczką prochu może wkrótce okazać się niebezpiecznie krótki.