Polak wciąż uwięziony w Bangi. Europoseł interweniuje

Polak wciąż uwięziony w Bangi. Europoseł interweniuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Europoseł PiS Konrad Szymański złożył interpelację do Komisji Europejskiej i Wysokiej Przedstawiciel UE ds. Polityki Zagranicznej w sprawie zatrzymanego w Republice Środkowoafrykańskiej poznańskiego podróżnika Macieja Pastwy. W sprawę zaangażowane jest MSZ.
Maciej Pastwa jako przedstawiciel Fundacji im. Kazimierza Nowaka miał w jednej z miejscowości niedaleko Bangi w Republice Środkowoafrykańskiej pomóc w budowie studni dla miejscowej ludności, a w  sąsiedniej Demokratycznej Republice Konga uczestniczyć w rozbudowie szkoły w ramach programu polskiego MSZ „Polska pomaga". Pastwa, który jest obywatelem Polski i Kanady, został zatrzymany przez policję i osadzony w areszcie w Bangi. Jak powiedział Rafał Sobczak z biura prasowego MSZ, informacje uzyskane przez resort wskazują, że do zatrzymania doszło w niedzielę 31 lipca po południu przy wjeździe do Bangi.

"Polska powinna działać szybko"

W tej sprawie na forum europejskim interweniuje Szymański. - Unia Europejska jest dyplomatycznie obecna w tym regionie Afryki. Republika Środkowej Afryki otrzymuje w ramach europejskiej polityki rozwojowej 142,8 mln euro na infrastrukturę i poprawę jakości rządzenia. Jeśli europejska dyplomacja ma mieć jakiś sens, nasza Służba Działań Zewnętrznych powinna szybko działać w interesie Polaka – powiedział Szymański. Jak napisał w swojej interpelacji, Pastwa wciąż przebywa w areszcie. Nie zwrócono mu także wszystkich pieniędzy i rzeczy osobistych, które zarekwirowano mu przy zatrzymaniu. Władze nie informują o postawieniu mu zarzutów, czy toczącym się przeciwko niemu postępowaniu.

Bo nie zapłacił 8 euro

Według Rafała Sobczaka, polskie służby konsularne w Angoli w tej sprawie kontaktują się z zatrzymanym, a także z franciszkaninem, który przebywa na miejscu i zaoferował swoją pomoc. - Z informacji konsula wynika, że do zatrzymania doszło w wyniku niedokonania wpłaty w  wysokości około 8 euro - powiedział. - Polaka poddano rewizji, początkowo odebrano mu pieniądze i dokumenty. We wtorek oddano mu dokumenty oraz część pieniędzy i jak dotąd oficjalnie nie postawiono mu zarzutów - relacjonował Sobczak.

Według niego, Polak poinformował służby konsularne, że gdy został zatrzymany zażądano od niego opłaty za przejazd. Jak powiedział, można domniemywać, że ta opłata nie miała uzasadnienia formalnego i miała być formą łapówki. Sobczak zastrzegł jednak, że taką wersję przedstawia zatrzymany. Jak bowiem podkreślił, dotychczas polskie MSZ nie ma  oficjalnej informacji od rządu Republiki Środkowoafrykańskiej o  zatrzymaniu naszego obywatela. Jak dodał, służby konsularne będą się kontaktowały z placówką francuską akredytowaną w Bangi w celu wspólnego działania na rzecz uwolnienia naszego rodaka. - Mamy nadzieję, że Polak zostanie szybko zwolniony - będziemy chcieli podjąć w tym celu działania we współpracy z  placówką francuską - zaznaczył Sobczak.

"Witamy w Guantanamo"

Według piątkowej "Gazety Wyborczej" po zatrzymaniu Pastwy przeszukano go, policjanci zabrali mu dwa paszporty (polski i kanadyjski), karty kredytowe, czeki podróżne, telefon komórkowy i 2,5 tys. euro, które pozaszywał w różnych miejscach ubrania. Pierwsze noce spędził w celi bez okna z osiemnastoma współwięźniami. - Na ścianie ktoś napisał po  hiszpańsku "Witamy w Guantanamo. Łatwo tu się dostać, trudno wydostać". Spaliśmy wszyscy na matach rozłożonych bezpośrednio na ziemi -  opowiadał "Gazecie".

Potem wypuszczono go do tzw. strefy dla internowanych. - To duży plac, po którym możemy chodzić. Oddano mi tu komórkę. Panuje przyjazna atmosfera, nikt nie stosował żadnej przemocy wobec mnie. Do innych więźniów przychodzą rodziny, dostaję od nich jedzenie i wodę. Policjanci też spędzają z nami czas. Ale nadal nie mogę opuszczać murów aresztu -  relacjonował podróżnik.

Ochojska: krzywda mu się nie stanie

Po interwencji kanadyjskiego konsulatu - napisała "GW" - Pastwie obiecano szybkie uwolnienie. Jeden z policjantów przyznał się, że go  okradł, i oddał część pieniędzy. - Nadal nie chce oddać 600 euro. Ponoć w  jego sprawie jest prowadzone śledztwo, ale normalnie pracuje. Moją sprawę przekazano do tutejszego ministerstwa i ono ma zdecydować o moim losie - tłumaczy.

Cytowana przez "Gazetę" Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej uważa, że jeśli Pastwa siedzi za nic, to powinni go wkrótce wypuścić. - Nie sądzę, by stała mu się jakaś krzywda. Jeśli natomiast toczy się przeciwko niemu jakieś postępowanie, to ciężko powiedzieć, kiedy wyjdzie z aresztu, bo w Afryce takie sprawy trwają długo -  dodaje.

"Jest w dobrym stanie"

Natomiast Anna Grebieniow z Fundacji im. Kazimierza Nowaka poinformowała, że Pastwa jest w dobrym stanie fizycznym i  psychicznym. - W areszcie nie doświadczył żadnych aktów przemocy, agresji. Jedzenie dostarczają mu misjonarze, dzielą się z nim także współwięźniowie. Walczy o niego nasze ministerstwo, konsulat Kanady, misjonarze, Czerwony Krzyż. Na razie nie mamy jednak informacji, by coś miało się w jego sytuacji zmienić. Maciej pojechał do Afryki pomóc, a  trafił do więzienia. To absurdalna sytuacja: został zatrzymany za to, że  nie chciał dać łapówki – powiedziała.

zew, PAP