W Berlinie płoną samochody. Znowu

W Berlinie płoną samochody. Znowu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło:FreeImages.com
W Berlinie nie ustaje seria podpaleń samochodów. W nocy z 16 na 17 sierpnia spłonęło siedemnaście pojazdów. Policja zaostrza patrole i oferuje wyższe nagrody za informacje o sprawcach, ale jak na razie jest bezradna wobec podpalaczy. Większość podpaleń miała miejsce w dzielnicy Charlottenburg na zachodzie miasta, gdzie już w nocy z 15 na 16 sierpnia spłonęło jedenaście samochodów. Nikt nie został ranny.
Według policji podpalenia prawdopodobnie mają podłoże polityczne. Do podobnych incydentów w Berlinie dochodzi od wielu lat i najczęściej są to chuligańskie wybryki lewackich grup, protestujących przeciwko kapitalizmowi oraz gentryfikacji przestrzeni miejskiej. Tylko w tym roku odnotowano ponad 80 podpaleń pojazdów o podłożu politycznym. Płoną głównie samochody drogich marek, jak Mercedes, BMW czy Audi.

Berlińska policja przyznaje, że walka z podpalaczami nie jest łatwa. Do podpaleń dochodzi zazwyczaj w bardzo krótkich odstępach czasu w niezbyt oddalonych od siebie miejscach. Według policji sprawca bądź sprawcy mogą poruszać się na rowerach. - W Berlinie mamy ponad 1,2 mln zarejestrowanych pojazdów i setki kilometrów ulic. Podpalenia mają miejsce w różnych częściach całego miasta. Co noc miasto patroluje ponad 100 funkcjonariuszy, ale nie możemy być na każdym rogu w mieście tak dużym, jak Berlin - tłumaczył rzecznik policji Frank Millert w rozmowie z telewizją informacyjną N24. Prokuratura oferuje nawet do 5 tys. euro nagrody za informacje, które pomogą schwytać wandali.

Millert zauważył, że w poprzednich latach do podpaleń o podłożu politycznym dochodziło głównie w dzielnicach Berlina, uważanych za bastiony lewaków oraz ulegających gentryfikacji, jak Friedrichshein, Kreuzberg i Prenzlauer Berg, gdzie do odrestaurowanych kamienic chętnie wprowadzają się zamożni berlińczycy i przybysze z zachodnich regionów Niemiec. W ostatnich tygodniach seria podpaleń objęła jednak typowo mieszczańskie dzielnice Charlottenburg oraz Zehlendorf. - To powoduje, że trudniej przyjąć teorię o motywie politycznym ostatnich podpaleń - ocenił Millert.

PAP, arb