Bitwa morska Korei z Koreą (aktl.)

Bitwa morska Korei z Koreą (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zatonięciem okrętu i śmiercią czterech marynarzy południowokoreańskich zakończyła się bitwa morska na Morzu Żółtym, w której brały udział okręty wojenne obydwu Korei.
Rannych zostało 18 marynarzy, a jeden zaginął. "Jeden nasz okręt patrolowy zatonął. Północnokoreański okręt patrolowy, na którym wybuchł ogień, oddalił się na północ" -  poinformował sztab Korei Południowej.

Prezydent Korei Południowej Kim De Dzung zwołał natychmiast posiedzenie rady bezpieczeństwa narodowego. Wszystkie siły zbrojne wzdłuż granicy z Koreą Północną zostały postawione w stan podwyższonej gotowości bojowej, podobnie jak 37 tysięcy stacjonujących w Korei Południowej amerykańskich żołnierzy.

Do najpoważniejszej od lat potyczki między obu Koreami doszło na  bogatych w łowiska wodach wokół wyspy Jeonpuong w pobliżu zachodniej granicy wodnej dzielącej oba państwa. Brały w niej udział dwa północnokoreańskie okręty patrolowe, eskortujące kutry rybackie, które przekroczyły granicę morską, co ściągnęło na  miejsce południowokoreańskie okręty patrolowe.

Generał Li Sang Hi z południowokoreańskiego sztabu generalnego twierdzi, że pierwsze zaczęły strzelać północnokoreańskie patrolowce. Południowokoreański ścigacz został trafiony w sterownię i wybuchł na nim pożar. Drugi ze ścigaczy południowokoreańskich odpowiedział ogniem. Wymiana strzałów, która rozpoczęła się o godz. 10.25 czasu miejscowego (3.25 czasu polskiego), trwała 20 minut.

Zanim zaczęła się potyczka, południowokoreańskie jednostki wielokrotnie przekazywały ostrzeżenie, że północnokoreańskie kutry przekroczyły granicę morską, mówi generał. Podczas incydentu około 30 łodzi rybackich pozostawało po północnokoreańskiej stronie linii demarkacyjnej.

Do starcia doszło po dziesiątym już w tym roku naruszeniu granicy morskiej przez północnokoreańskie jednostki. W ubiegłym roku naruszyły one granicę morską 12 razy.
Podobne starcie na morzu miało miejsce w 1999 roku, kiedy to seria naruszeń granicy przez jednostki północnokoreańskie doprowadziła do pierwszej bitwy morskiej między dwoma Koreami od czasu wojny koreańskiej na początku lat 50. Jeden z okrętów północnokoreańskich poszedł wtedy na dno i zginęło około 30 służących na nim marynarzy. Rannych zostało dziewięciu marynarzy południowokoreańskich.

Do sobotniej potyczki doszło w chwili, gdy Stany Zjednoczone zaproponowały wysłanie w lipcu do Korei Północnej delegacji na  wysokim szczeblu, by wznowić przerwane pół roku temu rozmowy dwustronne. Waszyngton zadeklarował w kwietniu, że jest gotów rozmawiać z  Phenianem po zamrożeniu kontaktów, które nastąpiło wraz z objęciem urzędu prezydenta przez George'a W. Busha, który na początku roku umieścił Koreę Północną na liście państw tworzących tzw. oś zła, czyli wspierających terroryzm lub produkujących broń masowego rażenia.

Podjęcie dialogu z Koreą Północną przez Amerykanów ma ułatwić też zbliżenie Phenianu z Seulem oraz kontrolowanie programu balistycznego Korei Północnej i jej eksportu technologii z tej dziedziny.

Jednak ten morski incydent zaostrzył stosunki między obydwiema Koreami. Prezydent Korei Południowej Kim De Dzung oświadczył, że nie może "tolerować" postępowania Korei Północnej po tej potyczce. Phenian uznał bowiem incydent za "poważną prowokację" ze strony Korei Południowej.

"Oczekujemy od Północy przeprosin i ukarania winnych oraz zapobieżenia takim incydentom na przyszłość" - napisało w uzgodnionym z prezydentem oświadczeniu południowokoreańskie Ministerstwo Obrony. "Korea Północna ponosi całkowitą winę za incydent".

Wojskowa komisja ONZ ds. zawieszenia broni, której przewodniczą Stany Zjednoczone, zaproponowała rozmowy wojskowe na temat potyczki. Proponowany termin to sobota wieczorem czasu lokalnego (około południa czasu polskiego) w Panmundżom w strefie zdemilitaryzowanej. Komisja ta z pomocą państw neutralnych nadzoruje przestrzeganie rozejmu, który położył kres trwającej trzy lata wojnie koreańskiej w 1953 r.

Korea Północna jeszcze nie odpowiedziała na inicjatywę rozmów.

em, pap