Miliardy zarobione na bankructwie

Miliardy zarobione na bankructwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szefowie korporacji amerykańskich, które ostatnio zbankrutowały, zarobili miliardy dolarów głównie na sprzedaży akcji w okresie, gdy ich firmy jeszcze prosperowały.
Według "Financial Times", w ciągu trzech lat poprzedzających plajtę korporacji uzyskali oni z tytułu pensji i wpływów ze sprzedaży akcji około 3,3 miliardów dolarów. Zwykli akcjonariusze tych firm stracili na ich bankructwie setki miliardów dolarów, ponadto zwolniły one prawie 100 tysięcy pracowników.
"Financial Times" zbadał zarobki i wyniki finansowe 25 największych firm amerykańskich, które zbankrutowały w ciągu minionych 18 miesięcy. Dziennik pisze, że to, co wykrył, "potwierdza krytyczne słowa Alana Greenspana, szefa Zarządu Rezerwy Federalnej USA o +zaraźliwej chciwości+, która wypaczyła amerykański kapitalizm w końcu lat 90., w erze, gdy menedżerowie nie musieli zapewniać swej korporacji długoterminowego sukcesu, by  uzyskać krociowe osobiste wynagrodzenie".
Wśród menedżerów, którzy obłowili się najbardziej, są niedawni prezesi i dyrektorzy koncernu energetycznego Enron, firmy telekomunikacyjnej Global Crossing i giganta telekomunikacyjnego WorldCom, którego bankructwo, ogłoszone 21 lipca, okazało się największe w historii USA. Enron i Global Crossing zajmują odpowiednio drugie i trzecie miejsce na liście 25 największych bankrutów z minionych 18 miesięcy.
Szefowie i członkowie kierownictwa tych i innych zbankrutowanych korporacji znaleźli się w ogniu krytyki ze strony polityków amerykańskich i przedstawicieli rzeszy zwykłych akcjonariuszy, zarzucających im, że w pogoni za krótkoterminowym zyskiem osobistym zapominali o dalekosiężnym interesie swej firmy, przyczyniając się do fali bankructw.
Menedżerzy amerykańscy, oprócz stałej pensji i premii, dostają opcje uprawniające ich do nabycia po korzystnej cenie akcji firmy, którą kierują. Jeśli cena akcji przekroczy poziom ustalony w opcji, menedżer, kupując je od firmy i sprzedając potem na giełdzie, osiągnie wysoki zysk. Jeśli cena akcji spadnie poniżej tego poziomu, opcja staje się bezwartościowa (menedżer nie korzysta wtedy z prawa do nabycia akcji, ale też nic na opcji nie zarabia).
W ostatnich latach boomu na giełdzie wielu menedżerów starało się wszelkimi sposobami windować kurs akcji swej firmy - często z pomocą tak zwanej kreatywnej księgowości, czyli fałszerstw rachunkowych, mniej dbając o to, jak tego rodzaju posunięcia odbiją się na kondycji firmy na dłuższą metę.
Ken Lay, szef koncernu Enron, ongiś siódmego na liście największych korporacji USA, zarobił w ciągu trzech lat, od 1999 roku, 247 milionów dolarów, a Gary Winnick z Global Crossing, rekordzista wśród "baronów bankructwa", jak ich nazywa "Financial Times", aż 512 milionów dolarów. Wynagrodzenie Winnicka w postaci pensji i premii wyniosło 2,8 mln dolarów - resztę uzyskał ze sprzedaży akcji.
Ogółem na sprzedaży akcji menedżerzy 25 zbankrutowanych korporacji objętych badaniami "Financial Times" zarobili brutto 2,95 mld dolarów. Dziennik nie mógł ustalić dokładnie, ile zarobili na czysto (po potrąceniu ceny zapłaconej za akcje macierzystej firmie), ale podaje, że zysk, który udało się obliczyć przy części transakcji (tam, gdzie znana była cena zakupu), wyniósł co najmniej 825 milionów dolarów.
Aby zapobiec "kreatywnej księgowości", Kongres USA uchwalił ustawę, która zwiększa z 5 do 20 lat maksymalną karę więzienia za fałszerstwa księgowe i wprowadza karę 25 lat więzienia za oszustwa związane z papierami wartościowymi. Na 20 lat można odtąd trafić do więzienia za niszczenie dokumentów w celu zatarcia śladów oszustw księgowych. Za fałszowanie sprawozdań finansowych grozi teraz do 5 mln dolarów grzywny.
Nowa ustawa, podpisana we wtorek przez prezydenta George'a W. Busha, nakazuje też natychmiastowe ujawnianie informacji o sprzedaży akcji przez szefów firm i zabrania firmom udzielania pożyczek swoim menedżerom (pożyczki te, często umarzane, służyły między innymi do realizowania opcji na akcje).
nat, pap