Odmowa ich rozgniewała
Brak zgody na zorganizowanie demonstracji wzbudził gniew przeciwników Kabili, którzy starli się z policją w położonej niedaleko centrum niewielkiej afrykańskiej dzielnicy Brukseli, Matonge. Protestujący zdewastowali m.in. przylegające do dzielnicy sklepy, zniszczyli samochody i powybijali okna popularnego kina Vendome.
Do powtórki starć doszło 6 grudnia po południu, kiedy to, pomimo zakazu, kilkuset zwolenników kandydata kongijskiej opozycji wyszło na ulice dzielnicy apelując do władz Belgii o "przyznanie Kongijczykom prawa do wypowiedzi" - relacjonowała belgijska prasa. Demonstranci zablokowali m.in. przebiegającą w pobliżu główną arterię miasta, podpalali samochody i kosze na śmieci. Policja interweniowała aresztując około 200 osób. Według naocznych świadków do walki z demonstrantami policja użyła pałek i gazu łzawiącego, zmobilizowano również armatki wodne.
Teraz mają zakaz
Spokój w dzielnicy przywrócono 6 grudnia późnym wieczorem. W odpowiedzi lokalne władze wprowadziły zakaz zgromadzeń, który ma obowiązywać do 12 grudnia. Zakaz obowiązuje grupy większe niż 10 osób i obejmuje około 15 ulic afrykańskiej części miasta.
Relacje Belgii z DR Konga, byłą kolonią, są od lat skomplikowane. W marcu w Belgii burzę wywołała niespodziewana wizyta w Kongu syna króla Belgów, księcia Wawrzyńca, który spotkał się z prezydentem Kabilą. Chcąc podkreślić brak jakichkolwiek związków z kongijskim prezydentem, belgijski pałac królewski skrytykował tę wizytę, a księciu Wawrzyńcowi zakazał udziału w państwowych uroczystościach.
zew, PAP
