Chorwaci pójdą na referendum unijne, ale bez entuzjazmu

Chorwaci pójdą na referendum unijne, ale bez entuzjazmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Flaga Unii Europejskiej, fot. Wikipedia 
Z obawą przyglądając się walce z kryzysem w euro strefie, Chorwaci bez entuzjazmu pójdą w niedzielę głosować w referendum w sprawie członkostwa w UE. Mimo nasilonej w ostatnich dniach kampanii, sondaże wskazują wynik niewiele przekraczający 50 proc.
- Każdy głos może być decydujący, może to będzie wasz głos -  apelował Joszko Paro, doradca prezydenta Ivo Josipovicia ds. zagranicznych, na  spotkaniu ze studentami, na którym nie ukrywano, że Chorwaci fazę "zakochania się" w Unii Europejskiej mają za sobą. Na specjalnej debacie w Saborze (parlamencie) do udziału w  referendum wzywali w czwartek posłowie wszystkich partii, w tym była już premier Jadranka Kosor, która 9 grudnia podpisywała traktat akcesyjny. Apel powtarzali uczestnicy kolejnych debat telewizyjnych, w tym przedstawiciele Kościoła katolickiego.

Chorwackie prawo nie wyznacza progu frekwencji koniecznego do uznania referendum za ważne. Aby kraj mógł wejść do UE, potrzeba tylko, by odpowiedź "tak" na pytanie: "Czy jest Pan/Pani za członkostwem Republiki Chorwacji w Unii Europejskiej?" zakreśliło ponad 50 proc. wyborców uczestniczących w głosowaniu. Najnowsze badanie agencji Promocija Plus wykazuje, że 55 proc. Chorwatów chce przystąpienia kraju do UE, 33 proc. jest przeciw, a 11 proc. jest niezdecydowanych. Oznaczałoby to, że wejście do Unii poprze ok. 60 proc. uczestników głosowania, a dokładny wynik zależy od frekwencji - tłumaczyła w rozmowie z PAP Visznja Samardżija, szefowa wydziału integracji europejskiej z Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IMO) w Zagrzebiu.

- Oczekiwałam, że dzięki kampanii informacyjnej zdołamy to  poparcie podnieść na wyższy poziom - przyznała. Według niej niewielu jest zdecydowanych eurosceptyków. - Jest mnóstwo ludzi, którzy nie zajmują twardego stanowiska. Mają dylematy, zastanawiają się, czy nie należy trochę poczekać, dać więcej czasu na informowanie - oceniła. - Zdrowy rozsądek podpowiada, by nie wskakiwać do statku, który tonie. Poczekajmy, zobaczmy, czy statek, zwany UE, utonie, czy utrzyma się na powierzchni - taką metaforą wyraził często przywoływane obawy prof. Branimir Lukszić ze  Splitu.

W debatach podkreśla się również, że Chorwaci nie mają ochoty na  przynależność do jakiejkolwiek grupy zaledwie po 20 latach niepodległości, zwłaszcza że obawiają się zdominowania swego niewielkiego, 4,5-milionowego kraju przez potężną wspólnotę.

pap, ps