Włosi wciąż umierają z zimna

Włosi wciąż umierają z zimna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Włosi nie są przyzwyczajeni do takich zim (fot. EPA/BARACCHI ELISABETTA/PAP)
Atak zimy we Włoszech spowodował śmierć kolejnych siedmiu osób. Zamarzli m.in. bezdomny z miasta Ferrara i starsza kobieta z okolic Monzy. Od kulminacji śnieżyc i mrozu w piątek w wypadkach i w rezultacie zamarznięcia zmarło ponad 30 osób.
W Genui znaleziono zwłoki mężczyzny, który zmarł z wyziębienia, gdy oddalił się od ośrodka opieki, gdzie przebywał. Z kolei niedaleko Bolonii zmarł kierowca w zablokowanej w śniegu ciężarówce.

Wiele miejscowości w północnych i środkowych Włoszech jest w dalszym ciągu odciętych od świata z powodu rekordowych opadów śniegu. W osadach koło miast Pesaro i Urbino w regionie Marche leżą zwały śniegu wysokie na 2 do 4 metrów. Podobna sytuacja panuje w regionie Basilicata, gdzie wciąż nie można dotrzeć do niektórych zasypanych miejscowości. Zasypane są też wioski w Abruzji, gdzie pod domostwa podchodzą wilki poszukujące jedzenia. Wilki widziano też koło szkoły niedaleko Frosinone w środkowej części kraju.

Kierowcy wciąż muszą liczyć się z poważnymi utrudnieniami na drogach. Najgorsza sytuacja jest w Apulii na południu Włoch, gdzie w okolicach Foggii ponad stu kierowców i pasażerów spędziło noc na całkowicie nieprzejezdnej drodze. Mimo interwencji wojska niektóre odcinki wciąż są tam zablokowane.

Najzimniej jest w górach w Piemoncie, gdzie zanotowano temperaturę minus 23 stopnie, w Turynie jest minus 13 stopni, rekord zimna zanotowano także na Sardynii. W rejonie Cagliari temperatura spadła do  minus 3 stopni, co jest wydarzeniem niezwykłym na wyspie, na której tradycyjnie nie ma mrozów. Poprawia się za to sytuacja w Rzymie, gdzie jest coraz mniej śniegu. W środę mają zostać otwarte szkoły.

zew, PAP