Upadek kanclerz Merkel?

Upadek kanclerz Merkel?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Christian Wulff nie ugiął się pod presją opinii publicznej – dopiero wiadomość, że hanowerska prokuratura chce odebrać mu immunitet okazała się kroplą, która przelała czarę goryczy. Wulff nie chciał przejść do historii jako pierwszy prezydent, który zostanie postawiony w stan oskarżenia. Prezydent odszedł, a Angela Merkel ma poważny problem.
Wulff nie jest pierwszym chadeckim prezydentem, który w ostatnich latach opuścił urząd w niesławie - w 2010 roku Horst Koehler zrezygnował ze stanowiska po zaledwie roku od momentu, gdy został wybrany na drugą kadencję przez Zgromadzenie Federalne. Koehler zrezygnował ze względu na kontrowersje, jakie wywołała jego wypowiedź, w której powiązał udział niemieckich żołnierzy w misjach zagranicznych z potrzebą ochrony interesów gospodarczych Niemiec. Dziś tamten skandal – wobec tego co zafundował CDU/CSU Wulff – wydaje się czymś bardzo błahym. 

Choć głowa państwa w Niemczech pełni, jak to zgrabnie określił Donald Tusk mówiąc o polskiej prezydenturze, rolę strażnika pałacowego żyrandola - to i tak odejście kolejnego chadeckiego prezydenta jest poważnym ciosem dla politycznych ambicji Angeli Merkel. W końcu to nikt inny niż sama kanclerz zarekomendowała Wulffa na stanowisko głowy państwa. Zresztą, gdyby dymisja Wulffa była jej na rękę, to prezydent nie czekałby tak długo z decyzją o rezygnacji – Merkel na pewno znalazłaby sposób, by „przekonać" go do dymisji znacznie wcześniej.

Koalicja CDU/CSU i FDP jest coraz słabsza – już wkrótce może stracić większość w dwóch kolejnych landach. Afera z Wulffem na pewno nie poprawi notowań chadeków. Słaba jak nigdy Merkel przy wyborze kolejnego prezydenta musi szukać poparcia u opozycji, co oznacza z kolei, że następny prezydent chadekiem prawie na pewno nie będzie. Coraz bardziej prawdopodobne jest również to, że chadekiem nie będzie kolejny kanclerz. Dziś krytyka wobec Merkel nie koncentruje się już – jak niegdyś – na niegustownych ubiorach i fryzurach rodem z NRD. A odejście Wulffa w atmosferze skandalu to kolejny prezent dla niemieckiej opozycji, którego ta – z całą pewnością – nie zawaha się użyć.