Każego dnia 400 Afgańczyków traci swoje domy. "Zwierzęta żyją lepiej"

Każego dnia 400 Afgańczyków traci swoje domy. "Zwierzęta żyją lepiej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sytuacja w Afganistanie jest wciąż daleka od normy (fot. EPA/S SABAWOON/PAP) 
Codziennie około 400 Afgańczyków jest zmuszonych opuścić swoje miejsca zamieszkania z powodu trwającej w kraju wojny i klęsk żywiołowych - podała organizacja Amnesty International (AI). Ogółem przemieścić musiało się już około pół miliona osób. Według AI władze Afganistanu przeszkadzają organizacjom międzynarodowym w udzielaniu pomocy przesiedleńcom.

W liczącym ponad 100 stron raporcie AI poinformowała, że najwięcej osób uciekło ze swoich domów, gdy walki rozgorzały w regionach, które dotychczas uchodziły za względnie spokojne. Zdaniem organizacji afgański rząd wykazuje mało woli politycznej, aby pomóc przesiedleńcom w  znalezieniu odpowiedniego schronienia, żywności i wody. Wielu Afgańczyków umiera z niedożywienia i chorób nawet w stolicy kraju Kabulu. W tymczasowych obozach w afgańskiej stolicy przebywa do 35 tys. przesiedleńców. - Tysiące ludzi żyje w zatłoczonych obozach, niemal głodując - zaalarmowała Horia Mosadik z przedstawicielstwa AI w  Afganistanie. - Jeśli przyjdzie się do tych prowizorycznych schronisk, obrazy stamtąd mogą później prześladować - wtórował jej Michael Bochenek z  AI, mówiąc o obozie niedaleko meczetu w prowincji Herat.

Według raportu AI 91 tys. Afgańczyków uciekło ze swoich domów z  powodu konfliktu w czasie pierwszych sześciu miesięcy 2011 roku. Dla  porównania w pierwszym półroczu 2010 roku wewnętrzna migracja objęła 42 tys. ludzi. 30-letni Sajedullah mieszkający w prowizorycznym obozie w Kabulu powiedział, że opuścił swoją wioskę w okręgu Surobi w prowincji Kabul z  powodu walk między rebeliantami a siłami NATO. - W tym roku jedno z moich dzieci zmarło z powodu zimna. Powiedziano nam, że możemy zostać w tym obozie do wiosny, a później będziemy musieli go opuścić. Gdzie mamy pójść? - żalił się Afgańczyk. - Myślę, że żadne zwierzę nie byłoby w  stanie żyć w takich warunkach jak my w Kabulu - wtórował mu inny przesiedleniec, 38-letni Mir Alam.

Przeludnione obozy, prawie pozbawione urządzeń sanitarnych i ze słabym dostępem do opieki medycznej, przyczyniają się do szerzenia chorób. W takich warunkach kobiety rodzą dzieci praktycznie bez pomocy lekarskiej, przez co rośnie ryzyko śmierci zarówno matek jak i ich nowo narodzonego potomstwa - pisze w raporcie AI. Dzieci w obozach mają niewielki dostęp do edukacji - niektóre nie  mogą chodzić do szkoły, jeśli nie mają dowodów tożsamości, które władze nakazują im wyrabiać w rodzinnych prowincjach.

Raport AI przygotowano na podstawie rozmów z około 100 osobami, zmuszonymi do opuszczenia swych miejsc zamieszkania i żyjącymi w obozach w i wokół Kabulu, a także w Heracie na zachodzie Afganistanu oraz w  Mazar-i-Szarif na północy kraju.

PAP, arb