Kawalenka odrzucił prośbę żony o zaprzestanie głodówki. - Powiedział, że to, iż wcześniej pod wpływem gróźb i namów zaczął jeść raz dziennie, uważa za hańbę dla siebie i dla ludzi, którzy mu uwierzyli. Dlatego nie zrezygnuje i będzie walczył do końca – relacjonowała Alena Kawalenka po wtorkowym widzeniu z mężem.
Kawalenka, działacz opozycyjnej Partii Konserwatywno-Chrześcijańskiej - Białoruski Front Narodowy (PKCh-BNF), ogłosił głodówkę już w chwili zatrzymania 19 grudnia 2011 r. Według jego adwokata 16 stycznia opozycjonistę zaczęto przymusowo karmić. Potem - jak powiedział obrońcy dyrektor więzienia - Kawalenka zaczął jeść sam raz dziennie. Ostatecznie odmówił jednak również karmienia przymusowego. Jak podkreśliła Alena Kawalenka, mąż jest w strasznym stanie i od zatrzymania schudł prawie 30 kg. - Same skóra i kości. Nawet siedzieć mu ciężko, bo zupełnie nie ma tkanki tłuszczowej. Mówi, że kręci mu się w głowie i zaczyna go boleć serce, ma też problemy z innymi organami - opowiadała.
Opozycjonista powiedział żonie, że umieszczono go w bardzo małej celi, po której nie można chodzić, a tylko siedzieć albo leżeć, a na korytarzu nie dopuszczają do niego innych więźniów, więc nie może z nimi rozmawiać.
Kawalenkę uznano za winnego złamania warunków odbywania kary wymierzonej mu wcześniej za działalność opozycyjną i skazano na 2 lata i 1 miesiąc kolonii karnej. Po zaliczeniu na poczet kary czasu, jaki spędził już w więzieniu, pozostaje rok i 11 miesięcy kolonii karnej.
pap, ps
