Z Iranem warto rozmawiać

Z Iranem warto rozmawiać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po miesiącach budowania niepotrzebnego napięcia, strony biorące udział w nakręcaniu irańskiego kryzysu zrobiły nareszcie krok we właściwą stronę – zaczęły rozmawiać.
Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że wojna Zachodu i Izraela z Iranem może wybuchnąć w każdej chwili. Teheran groził atakiem na amerykańską flotę i zamknięciem Cieśniny Ormuz. Stany Zjednoczone w odpowiedzi zapewniały, że w takim wypadku nie zawahają się przed użyciem siły. Izrael również machał szabelką w stronę ajatollahów. Brytyjczycy wysyłali okręty na Zatokę Perską. Jednym słowem – nieunikniona III wojna światowa.

Wojny jednak (chyba) na razie nie będzie – choć nie wszyscy ochłonęli. Izrael, jak to Izrael - nadal grozi Teheranowi atakiem. Ale pozostali aktorzy tego dramatu: Iran, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, zdecydowali się nie eskalować dalej napięcia. Zrozumieli, że wojna nie leżałaby w niczyim interesie – no może poza niezaangażowaną bezpośrednio w konflikt Rosją, która na chaosie, kłopotach Zachodu  i drastycznej zwyżce cen ropy naftowej mogłaby sporo zarobić i sporo zyskać.

Co ciekawe media niemal całkowicie zignorowały fakt, iż w Stambule odbyła się pierwsza runda rozmów Iranu z tak zwaną grupą 5+1 - a więc Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Rosją, Chinami, Francją oraz Niemcami. Nic jednak dziwnego – media interesują kryzysy, eskalacje, a nie dyplomaci przy stołach. O rozmowach warto jednak wspomnieć, bo pierwszy raz osiągnięto wyraźny przełom, którego nie można bagatelizować. Otóż w Stambule udało się uzgodnić, że warto spotkać się raz jeszcze – tym razem w Bagdadzie (23 maja). Ktoś mógłby powiedzieć – co to za przełom? Jednak wbrew pozorom jest to duży krok na przód – dwa ostatnie posiedzenia zakończyły się kłótnią, wymianą oskarżeń i zerwaniem dialogu.

Nie brak komentarzy, że sukces osiągnięty w Stambule jest wątpliwy, bo Iranowi chodzi wyłącznie o przedłużanie negocjacji. Im dłużej bowiem trwają rozmowy, tym więcej Teheran będzie miał czasu na kontynuowanie swojego programu budowy broni atomowej. Być może tak właśnie jest, ale należy jednocześnie pamiętać o tym, że ciągle nie ma żadnych wiarygodnych informacji, by Teheran chciał broń atomową zdobyć. Doniesienia na ten temat pochodzą głównie od tzw. Mudżahedinów Ludowych, którzy są terrorystyczną organizacją o charakterze marksistowskim – więc, mówiąc najoględniej – nie jest to zbyt wiarygodne źródło. A nawet gdyby Iran coś knuł – to przecież im dłuższej trwają rozmowy z Teheranem, tym dłużej obowiązują bolesne sankcje międzynarodowe nałożone na Iran, które wykrwawiają gospodarkę tego państwa.

Być może po raz kolejny skończy się na słowach, słowach, słowach. Być może dojdzie do kolejnego fiaska i ponownego załamania się dialogu. Ale przecież może być też inaczej. Poza tym Zachód nie ma innego wyjścia – bardziej surowych sankcji gospodarczych nałożyć się na Iran już nie da, a wojna jest najgorszą z możliwych opcji, bo – niezależnie od militarnego rozstrzygnięcia tego starcia – przegraliby na niej wszyscy. Dlatego warto rozmawiać.