W niektórych częściach kraju, między innymi w Darze, w kilku dzielnicach Damaszku oraz na terenach zamieszkanych przez Kurdów opozycjoniści posłuchali wezwań do strajku generalnego. W kilku miastach i wsiach doszło do demonstracji przeciwko wyborom. Według działaczy opozycji najwięcej osób siły rządowe zabiły w prowincji Dajr az-Zaur. Wśród ofiar śmiertelnych jest dziecko oraz pięciu dezerterów.
Ruch przed lokalami wyborczymi był zdaniem obserwatorów raczej niewielki. Ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało natomiast o "znacznej frekwencji wyborczej". O 250 miejsc w parlamencie ubiega się 7 195 kandydatów. Lokale wyborcze są czynne do godz. 21. Wyniki spodziewane są najwcześniej we wtorek wieczorem.
Zdaniem przeciwników reżimu w Damaszku głosowanie jest działaniem pozorowanym mającym na celu przedłużenie rządów Asada.
Wybory następują trzy miesiące po referendum w Syrii, w którym zaaprobowano nową konstytucję. Oficjalne dane mówią o 57-procentowym udziale obywateli w referendum, ale dane te nie zostały niezależnie zweryfikowane.Referendum pozwala, przynajmniej w teorii, na tworzenie nowych partii politycznych i ogranicza sprawowanie władzy przez prezydenta do dwóch siedmioletnich kadencji.W wyborach udział bierze sześć z dziewięciu partii, które po uchwaleniu nowej ustawy o partiach otrzymały pozwolenie na działalność.
Partia Baas rządzi w Syrii od zamachu stanu z 1963 roku, a rodzina Asada przejęła władzę w kraju od następnego zamachu stanu dokonanego w 1970 roku przez ojca obecnego prezydenta, Hafeza el-Asada.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun określił panującą w Syrii sytuację jako "całkowicie nie do zaakceptowania". - Priorytetem jest rozmieszczenie na terenie kraju obserwatorów tak szybko, jak to możliwe. Trzeba powstrzymać przemoc stosowaną przez wszystkie strony(konfliktu - powiedział Ban Ki Mun w Waszyngtonie.sjk, PAP