"Kradliśmy tajne dokumenty z Watykanu, by chronić papieża"

"Kradliśmy tajne dokumenty z Watykanu, by chronić papieża"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Benedykt XVI (fot. EPA/ALESSANDRO DI MEO/PAP) 
Jedna z osób zamieszanych w wykradanie tajnych dokumentów z Watykanu powiedziała dziennikowi „La Repubblica”, że operacja ta prowadzona jest z chęci obrony Benedykta XVI. Zdaniem tych osób sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone ma za dużą władzę.
W wywiadzie zastrzegająca sobie anonimowość osoba wyjaśniła, że aresztowany pod zarzutem kradzieży poufnych materiałów majordomus papieża Paolo Gabriele był tylko „wykonawcą" operacji, w  której uczestniczy cała grupa. Rozmówca rzymskiej gazety, zapytany o to, kto należy do tej grupy odparł: „Są kardynałowie, ich osobiści sekretarze, dostojnicy i płotki, kobiety i mężczyźni, prałaci i świeccy. Są też hierarchowie. Ale  Sekretariat Stanu nie może tego powiedzieć i każe aresztować wykonawcę, który nie ma z tym nic wspólnego i tylko dostarczył listy na prośbę innych".

W obronie papieża

- Ten, kto to robi, działa na rzecz papieża - zapewnił anonimowy rozmówca. Wytłumaczył, że celem tej akcji jest „ujawnienie zgnilizny, która pojawiła się w Kościele w ostatnich latach, począwszy od lat 2009-2010". W skład grupy „spiskowców" wchodzą - powiedział rozmówca dziennika -  między innymi przeciwnicy kard. Bertone. - Są ci, którzy myślą, że  Benedykt XVI jest za słaby, by przewodzić Kościołowi. Ci, którzy uważają, że nadszedł moment, by zrobić krok naprzód – dodał.

- Koniec końcem przekształciło się to w walkę wszystkich ze  wszystkimi, w wojnę, w której nie wiadomo, kto jest z kim, a przeciwko komu - podsumował jeden z uczestników „spisku" za Spiżową Bramą. Zapytany o to, jak zrodził się pomysł wycieku tajnych dokumentów, stwierdził, że wynikł on z obaw, że władza, jaką skupił w swym ręku watykański sekretarz stanu jest zbyt duża i nie do przyjęcia przez wiele osób w Watykanie. Według anonimowej osoby stoi za tym także trop finansowy, bo - jak zauważyła - niektórzy kardynałowie zorientowali się, że tracą kontrolę nad interesami ekonomicznymi w Stolicy Apostolskiej. Pojawiły się -  przypomniał - zarzuty korupcji w Watykanie.

"Tajni agenci Benedykta"

Z rozmowy wynika, że niektórzy kardynałowie zrozumieli, że papież jest słaby i jednocześnie zaczęli szukać ochrony przed kardynałem Bertone. - Papież zrozumiał, że musi się chronić. Wezwał pięć zaufanych osób, czterech mężczyzn i kobietę - ujawnił rozmówca włoskiego watykanisty. Ludzi tych nazwał „tajnymi agentami Benedykta". Papież - wyjaśnił -  radzi się tych osób, których pracę koordynuje kobieta. Zadaniem tej grupy ma być „informowanie papieża, kto jest jego przyjacielem, a kto wrogiem, by wiedzieć, z kim walczyć”.

Ponadto rozmówca gazety "La Repubblica" oświadczył, że ujawniane będą dalsze tajne dokumenty zza Spiżowej Bramy dzięki nawiązaniu kontaktów z  dziennikarzami. Zapytany o to, jak wyciekają te materiały, odpowiedział, że są wynoszone. - Watykański wywiad, który ma zintegrowane systemy bezpieczeństwa w podziemiach Pałacu Apostolskiego, kierowane przez byłego 35-letniego hakera i to lepsze niż ma CIA z najbardziej wyszukanym sprzętem, nie może nam nic zrobić - podkreślił.

"Chcieli atakować papieża"

- Ujawnione dokumenty są narzędziem w tej wojnie - oświadczył rozmówca gazety. Wyraził opinię, że autorom tych notatek i listów chodziło o to, by „zaatakować papieża" i przekonać go do tego, by nie zajmował się „sprawami politycznymi i ekonomicznymi Kościoła”. Osoba, z którą rozmawiał dziennikarz „La Repubblica", twierdzi, że za  niedawnym zdymisjonowaniem prezesa watykańskiego banku IOR Ettore Gottiego Tedeschiego stał kardynał Bertone. - Kiedy papież dowiedział się o zwolnieniu Gottiego, zaczął płakać z powodu swego przyjaciela - czytamy w gazecie.

Według jej rozmówcy Benedykt XVI, choć był wtedy skrajnie zirytowany, nie zareagował, bo nie chce, aby doszło do jego „spektakularnego rozłamu z sekretarzem stanu".

ja, PAP