Obama wysyła drony na Pakistańczyków. "Czemu nikt nie reaguje?"

Obama wysyła drony na Pakistańczyków. "Czemu nikt nie reaguje?"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Pakistanie trwają protesty przeciwko atakom USA (fot. PAP/EPA/MK CHAUDHRY)
- Nieświadomi konsekwencji po omacku wchodzimy w Wiek Dronów - ostrzegł na łamach tygodnika "Observer” Clive Stafford Smith, dyrektor prawniczej organizacji charytatywnej Reprieve, dokumentującej takie ataki i promującej publiczną dyskusję na ten temat.

- Polityka Baracka Obamy selektywnego zabijania "bojowników" w  Pakistanie (z użyciem bezzałogowych samolotów, tzw. dronów) może być dobrze odbierana w USA, ale za granicą prowokuje do ekstremistycznego odwetu - napisał Smith. USA używają takich maszyn typu Predator głównie w pakistańskiej prowincji Waziristan, twierdząc, że ataki z ich użyciem wymierzone są w  talibów. Pakistan uchodzi za sojusznika USA w wojnie z terroryzmem, ale  między obu państwami od pewnego czasu dochodzi do dużych napięć na tym tle.

Według Smitha ofiarami wystrzeliwanych z dronów pocisków kierowanych Hellfire padają często niewinni ludzie, a informacje służące do  planowania ataków nie są wiarygodne, ponieważ Amerykanie za nie płacą, a  tym samym zachęcają do donosów na osoby postronne, którym podrzuca się do samochodów sygnalizatory GPS.

CIA twierdzi, że od roku żaden cywil w Waziristanie nie zginął w wyniku ataku dronów, co zdaniem Smitha jest nieprawdą. - Brak krytyki wojny prowadzonej z użyciem dronów ze strony amerykańskiej opinii jest zdumiewający. Ostatnim razem, gdy prezydent USA pozwolił sobie na kampanię bombardowań z powietrza na terytorium państw sojuszniczych (Richard Nixon w 1969 r. w Kambodży i Laosie), o  mało nie został o to oskarżony w procedurze impeachmentu - przekonuje Smith.

- Powinniśmy o tym pamiętać, ponieważ Wietnamczycy politycznie skorzystali na sprzeciwie wywołanym przez amerykańskie naloty, dopomagając w dojściu do władzy ludobójczego reżimu Czerwonych Khmerów w  Kambodży i ustanowieniu jednopartyjnego reżimu w Laosie, który rządzi do dziś - dodaje. - Posługiwanie się dronami przez demokratycznego prezydenta jest poważnym dylematem dla jego republikańskiego kontrkandydata Mitta Romneya: co ma zrobić, by obejść ekstremizm jego demokratycznego przeciwnika? - zapytuje Smith, zaznaczając, że to także powód do obaw dla innych.

- Wchodzimy po omacku w Wiek Dronów i tylko nieliczni zastanawiają się nad wynikającymi stąd zgubnymi konsekwencjami - podsumował. Reprieve zajmuje się m. in. reprezentowaniem więźniów w Guantanamo, broniąc ich prawa do rzetelnego procesu i występuje przeciwko karze śmierci.

ja, PAP